"Co poniedziałek spotykam się w Krakowie z byłymi piłkarzami z mojego pokolenia, jak Zdzisiu Kapka, z którymi rozmawiam o futbolu. Poza tym właśnie przeglądam masę kaset z meczami z lat 1974-1980. To stare spotkania, ale z niektórych nadal można się wiele nauczyć. Inne, te nudniejsze, niebawem wylądują na śmietniku" - wyjaśnia Smuda.
Trener zapewnia, że w tej chwili nie brakuje mu pracy z żadnym polskim klubem.
"Od wielu sezonów każdego lata i każdej zimy wyjeżdżałem na obozy i zostawiałem małżonkę samą. Teraz mogę z nią spędzić czas i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Ale jako pasjonat futbolu nie wykluczam, że za dwa tygodnie... dostanę świra. Jak siebie znam, to może tak być, że ten spokój mi się w końcu znudzi" - opowiada z błyskiem w oku Smuda.
Szkoleniowiec dodaje, że na razie nie ma konkretnych ofert pracy.
"Jak pojawi się coś propozycja z jakiegoś ciekawego klubu, na pewno poważnie ją rozważę" - mówi Smuda.