Trzeci z trenerów, Andrzej Niemczyk, po raz pierwszy zobaczy derby z pozycji człowieka pracującego w jednym z klubów. "Stawiam na remis 2:2, ale sercem jestem z Widzewem, bo przecież zostałem członkiem rady nadzorczej w tym klubie i pomagam trochę Markowi Zubowi. Dla nas remis nie byłby zły. ŁKS musi wygrać, tylko on walczy o życie. My mamy jeszcze margines błędu" - mówi DZIENNIKOWI Niemczyk. Trener dwukrotnych siatkarskich mistrzyń Europy przeprowadza cykliczne spotkania z zawodnikami, motywując ich do lepszej gry.
"Przed derbami wszyscy są mocno naładowani emocjami, bo przecież każdy chce pokazać, że to jego zespół jest najlepszy w Łodzi. Będzie walka na całego, ale mam nadzieję, że tylko na boisku. Wiem, że kibice mnie szanują, raz jeszcze apeluję więc o spokój na trybunach. Fani obu drużyn nie muszą się lubić, ale niech się szanują" - mówi Niemczyk, który poprzednie derby na stadionie ŁKS oglądał na żywo jako zaproszony do loży vip gość. Teraz jest związany z zespołem gości.
"Z zawodnikami rozmawiam na trzy główne tematy - odżywianie i higiena życia, psychologia motywacji i łatwość podejmowania decyzji o strzale. Mówię, by na treningu walczyli ostrzej niż na meczu, to wtedy będzie im łatwiej grać o punkty. I tłumaczę, że jak mają pozycję strzelecką, to muszą strzelać, a nie na siłę szukać podania. Z Jagiellonią tak robili i wygrali" - opowiada znany szkoleniowiec.
W samych superlatywach wypowiada się o Marku Zubie. "Bardzo uważam, by nie nadwątlić jego autorytetu. To będzie jeden z najlepszych w Polsce trenerów. Chce się uczyć, szybko chwyta wiedzę, koryguje błędy. Jestem nim zachwycony, powinniśmy na takich ludzi stawiać. My mu ufamy. W innym klubie już by stracił robotę, a tu stanie się świetnym trenerem" - mówi Niemczyk, który w piątek zobaczy derby na stadionie ŁKS, a w niedzielę pojawi się na... zjeździe PZPN.
"Zaprosił mnie Michał Listkiewicz, bym podzielił się swoimi przemyśleniami. Ja karałbym tylko ludzi, dożywotnim odsunięciem od wszystkich sportów, a nie kluby" - twierdzi Andrzej Niemczyk.
Kibice ŁKS czekają na zwycięstwo w meczu derbowym już 11 lat. Tym razem ich zespół naprawdę ma szansę na zwycięstwo. Trener Chojnacki ma do dyspozycji takich zawodników jak Marcin Adamski i Sebastian Mila, którzy zresztą znają smak derbów, ale... Wiednia. Grali w nich przeciwko sobie. Z piłkarzy obecnie występujących w ŁKS tylko Tomasz Kłos i Bogusław Wyparło pamiętają sukces swoj drużyny w derbach z Widzewem -- obaj wystąpili w zwycięskim spotkaniu 5 marca 1997. Widzewowi ta porażka na własnym boisku (u siebie ŁKS nie wygrał od sezonu 1991/92!) nie przeszkodziła zdobyć mistrzostwa Polski, podobnie jak rok później przegrana z lokalnym rywalem nie powstrzymała kroczącego po tytuł ŁKS.
Czasy, gdy obie łódzkie drużyny walczyły o 1. miejsce w tabeli to odległa przeszłość, ale niesamowity klimat derbów "polskiego Manchesteru" pozostał. Nie są one najstarsze w Polsce, nie najsłynniejsze, ale mają w sobie coś, czego innym regionalnym rywalizacjom często brakuje. -- Tu mięso z nóg rywali zostawało często na korkach -- wspomina Marek Chojnacki, obecny trener ŁKS i rekordzista pod względem derbowych występów.
Teraz też nikt nie odpuści. Stawką 58. spotkania ŁKS z Widzewem może być przecież ligowy byt.