Wiadomo, że po nieudanych finałach mistrzostw Europy w kadrze jest miejsce na świeżą krew. A towarzyski spotkanie z naszymi sąsiadami zza wschodniej granicy jest dla powołanych piłkarzy wielką szansą. W szerokim składzie nie ma ani jednego zawodnika Wisły Kraków. Jednak tylko dlatego, że Biała Gwiazda będzie rozgrywać rewanżowe spotkanie z FC Barcelona i Beenhakker nie chciał dodatkowo męczyć graczy Macieja Skorży. A z pewnością Holender chciałby sprawdzić reprezentacyjną formę Pawła Brożka, Rafała Boguskiego czy Wojciecha Łobodzińskiego.
Wiślaków we Lwowie nie będzie, za to szansę pokazania się dostał ich były kolega Adam Kokoszka, który odszedł z Wisły do włoskiego drugoligowca Empoli. Gra tam regularnie w sparingach i nawet strzela gole. "Dla niego gra w lidze włoskiej to dobry wybór" - przyklaskuje transferowi „Kokosa” holenderski selekcjoner biało-czerwonych, wielki zwolennik talentu tego piłkarza. Kokoszka w poprzednim sezonie rozegrał w barwach Wisły zaledwie 10 meczów, mimo to barwach narodowych wystąpił aż 6 razy. Jeśli dobrze spisze się w spotkaniu z Ukrainą, może liczyć na kolejne powołania w przyszłości.
Po raz pierwszy za to ma okazję pokazać się trenerowi kadry Marcin Kowalczyk. Zawodnik wicelidera ligi rosyjskiej Dynama Moskwa. "Czekałem na to powołanie. Postaram się udowodnić, że mogę być pożyteczny dla kadry. I mam nadzieję, że nie będzie to tylko epizod" - opowiada znakomicie spisujący się w rosyjskiej lidze Kowalczyk.
Na to samo liczy wracający do kadry po dwóch latach Ireneusz Jeleń. On też chce przekonać Beenhakkera, że potrafi grać w piłkę na światowym poziomie. Pozostali kadrowicze, zwłaszcza z nowicjusze Majewski, Pawłowski czy Polczak, mają podobne ambicje. Każdy z nich chce dać się złowić selekcjonerowi.