Wyszli ze szpitala ze łzami w oczach. Nie chcieli niczego komentować, nie mieli też na tyle siły, by we wtorek wrócić do szpitalnego koszmaru. Wrócili do Czech.

"To było dla Barbory za duże przeżycie. Nie proście mnie o szczegóły. Chcę tylko bardzo podziękować krakowskim lekarzom i kibicom za pomoc" - mówi mama Vera.

Tych podziękowań dla nas jest zresztą więcej. Wczorajszy dziennik "Blesk" publikuje poniedziałkową pierwszą stronę "Faktu". "Dziękujemy za wsparcie i pomoc. Przede wszystkim za modlitwę, o którą zaapelowaliście. Widzimy, jak kibice w Polsce interesują się stanem zdrowia Honzy. Myślimy o tym, żeby uruchomić stronę internetową, na której fani mogliby wysyłać życzenia naszemu zawodnikowi" - mówi "Faktowi" Jan Baier, menedżer zawodnika.

Będący w krytycznym, choć stabilnym stanie Janek czeka na wybudzenie. Ma ono nastąpić jutro bądź pojutrze. Tak mówi rzecznik krakowskiego szpitala dr Anna Niedźwiedzka.

Czekając na szczęśliwy, miejmy nadzieję, koniec całej tej tragedii, coraz lepiej poznajemy Jana Mazocha. Jego kolega z kadry skoczków Jan Matura zdradził, że Honza ma dwa marzenia. Pierwsze - odwiedzić kiedyś Australię. Drugie - zjeść kolację z Aleną Seredovą. Kiedy czeska supermodelka, wicemiss naszych południowych sąsiadów sprzed dziewięciu lat, się o tym dowiedziała, od razu zareagowała. "Ufam, że Honza jak najszybciej wyzdrowieje i uda mi się z nim tę kolację zjeść. Dla mnie byłby to zaszczyt spędzić czas z tak świetnym skoczkiem. Modlę się za niego i wierzę, że uda mu się wrócić do skakania! - wyznała czeskim dziennikarzom. "Niech wraca do zdrowia".







Reklama