Rafał Kazimierczak: To prawda, że znowu trenuje pan Gołotę?
Sam Colonna: Pracujemy razem od jakichś trzech, może czterech tygodni. Znowu jesteśmy zespołem.

Jak to? Ostatnio Gołota trenował z Buddym McGirtem na Florydzie.

Na początku roku Andrew mówił mi, że zamierza trenować na Florydzie. Chciał zmienić atmosferę, otoczenie, spróbować czegoś nowego. Chciał wyjechać z Chicago. Zapytał, czy z nim pojadę. Nie zgodziłem się, bo ja lubię Chicago, mam tu zobowiązania, które muszę wypełnić. Nie wiem, co takiego się stało, że Andrew zmienił zdanie i nie trenuje z McGirtem. Nigdy go o to nie pytałem. Andrew jest taki, że jednego dnia chce tego, drugiego czegoś zupełnie innego. Kiedy ostatnio przyszedł do mnie i zapytał, czy mogę go znowu trenować, odpowiedziałem, że mogę.

Po co to panu?

Ja i Andrew... Nie traktuję go jak boksera. To ktoś więcej, prawie moja rodzina. Jesteśmy razem od 16 lat, szalonych 16 lat. W ostatnią niedzielę on i jego żona zaprosili mnie na obiad. Spędziłem u nich trzy miłe godziny.

Czym Gołota pana podjął?

Stekami. Napoje? Poprosiłem o herbatę.

Do jego walki zostało tylko 10 dni, razem trenujecie od miesiąca. Przygotowywanie się w tym tempie to szaleństwo.
Nie do końca. Z tego, co widzę, Andrew dbał o siebie, trenował, przygotowywał się do powrotu. I, nie oszukujmy się, jego rywal nie jest zbyt mocny.

Właśnie, co pan wie o tym Lunsfordzie?
Oj, niewiele, potrafię tylko przeliterować jego nazwisko (śmiech). Wygrał 18 walk, 7 przez nokaut. W ostatniej ważył chyba 120 kg. I tyle. Wykonam kilka telefonów, będę wiedział o nim więcej.

Jest pan pewien, że dojdzie do tego pojedynku?
No właśnie nie, cały czas słyszę, że sprawa nie jest dopięta. Chociaż skoro podano nam nazwisko rywala, to chyba będziemy walczyć. Ale dopóki Andrew nie podpisze kontraktu, niczego nie można być pewnym. Do Paryża ma lecieć w przyszłym tygodniu. Na razie nie wiem, czy ja z nim polecę. Chciałbym, ale jak powiedziałem, mam swoje zobowiązania i innych bokserów.

Czy Gołota powinien jeszcze walczyć?
Powiem tak - rozmawialiśmy i Andrew powtarzał, że nie może zakończyć kariery w taki sposób jak z Lamonem Brewsterem. Nie chcę tego komentować, ale na pewno uszanuję jego decyzję.

Gdzie trenujecie, skoro Windy City Gym jest zamknięty od 1 stycznia?
Tułamy się po różnych miejscach. Najczęściej trenujemy w gymie, który nazywa się Garfield Park. Zostanę tam z moimi bokserami do czasu, aż otworzymy nowy Windy City Gym.

Słyszał pan o porażce swojego byłego zawodnika Tomasza Adamka?
Tak, niestety. Od początku twierdziłem, i mam na to świadków, że Chad Dawson to rywal nie dla niego. Najgorszy z możliwych wyborów. Zarzucano mi, że tak mówię, bo już nie trenuję Adamka. Ja jednak wiedziałem, że styl Dawsona będzie dla Tomka zabójczy. I był.
























Reklama