Włodarczyk ciężko haruje przed walką w obronie pasa należnego mistrzowi wagi junior ciężkiej federacji IBF. "Trenuję codziennie dwa razy po dwie, dwie i pół godziny. Jeśli na wieczór mamy zaplanowany sparing, to ten poranny trening jest trochę lżejszy. Już nie pracuję nad zwiększeniem wytrzymałości. W tym momencie największy nacisk kładziemy na dynamikę" - opowiada "Diablo".
Dla naszego boksera nawet dzień przeznaczony na odpoczynek tylko częściowo jest przyjemny. Po wizycie w saunie, kąpieli w solance i jacuzzi tęsknym wzrokiem patrzy na basen. Ale pływać mu nie wolno. "To źle wpływa na szybkość" - tłumaczy. Zamiast tego Włodarczyka czeka masaż za pomocą biczy wodnych.
Oblewająca go na przemian lodowata i gorąca woda nie robi na zahartowanym "Diablo" wrażenia. Atakowane przez silny strumień wody naprężone muskuły nawet nie drgną. A o drzemiącej w nich sile wkrótce na własnej skórze przekona się Cunningham.
Strumień wody zalewa mu twarz, przeszkadza w oddychaniu, ale "Diablo" nawet nie drgnie. Podobnie będzie z ciosami Steve'a Cunninghama, który w następną sobotę będzie próbował odebrać Krzysztofowi Włodarczykowi tytuł bokserskiego mistrza świata.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama