"Coraz łatwiej zrozumieć mi jego wybór. Choć nie do końca popieram, co robi. Ale też nie można nastawiać się na nie i czegoś przekreślać, skoro czegoś nie znasz. Stąd pomysł, by tu być z rodziną. Zobaczyć jak to wygląda: obozy, towarzystwo. Zaczynam powoli się przekonywać, choć mimo wszystko wiem, że jest to niebezpieczny sport. I mogę się tylko domyślać, co czeka Adama na Dakarze" - opowiada Faktowi żona szykującego się do tej imprezy kierowcy.
Debiutująca na rajdowych trasach Iza radzi sobie całkiem dobrze. Prowadzi w klasie VIP, a w porównaniu wyników wszystkich samochodów zajmuje 6. miejsce.
"Jak na razie było świetnie. Obawiam się jednak, że na wydmach nasz samochód nie ma szans na utrzymanie takiego tempa" - mówiła przed startem do trzeciego, prowadzącego na południe etapu, składającego się z dwóch odcinków specjalnych o łącznej długości 370 km.
Kłopoty w terenie ma za to Adam. Zaraz pierwszego dnia jego samochód wpadł do głębokiej dziury i urwał zamontowane na przednim zderzaku halogeny. "Przegapiliśmy zjazd i zawracaliśmy. Obawiałem się, że nieopisana w książce drogowej dziura przed nami jest za głęboka. Rafał (Marton, pilot - red.) powiedział jednak, że mam przez nią przejechać trzymając lekko gaz. Okazało się, że wyrwa jest ogromna. Wystawała nam z niej tylko dupa. Wyciągnęli nas koledzy jadący toyotą, poprosimy o przyznanie im nagrody fair play" - opowiadał Małysz, który nawet mimo problemów na trasie osiąga najlepsze czasy przejazdów odcinków specjalnych.