"Adam nadal jest groźny. Nie można go lekceważyć" - mówi Thomas Morgenstern. "Do ostatnich konkursów, w Planicy, pozostało jeszcze mnóstwo czasu. Pamiętam, co działo się z Małyszem w ubiegłym roku. Też zaczął tu fatalnie, a w drugiej części sezonu nie było na niego mocnych" - przypomina zwycięzca sobotnich zawodów.

Reklama

Ci dwaj lubiący się bardzo skoczkowie zaciekle walczyli już latem. Wtedy górą był Austriak. Udało mu się wygrać klasyfikację generalną Grand Prix, ale między innymi dlatego, że Małysz nie wystartował w dwóch ostatnich konkursach. Poddał się ze względu na kłopoty rodzinne.

"Szkoda, że nie mogłem pokonać go w bezpośredniej walce. Ale już szykuję się na naszą rywalizację zimą, to dopiero będą emocje" - zapowiadał wtedy Morgenstern, który zwycięsko wyszedł z pierwszej próby sił na śniegu. Adam oddał mu koszulkę lidera klasyfikacji generalnej PŚ, ale nie ma zamiaru rezygnować z pogoni za "Morgim". "Jestem przekonany, że w następnych zawodach różnice między nami nie będą już takie ogromne" - obiecuje.