Prezes klubu, który zarzeka się, że Zagłębie jest czyste na razie nie komentuje sprawy. "Chcemy dokładnie zapoznać się z aktami i dopiero wówczas będę mógł powiedzieć coś więcej na temat zarzutów, jakie ciążą nad Zagłębiem" - powiedział Robert Pietryszyn cytowany w oświadczeniu prasowym.

Reklama

Miedziowi są podejrzani o ustawianie meczów w sezonie 2003/2004. Właśnie wtedy awansowali do Orange Ekstraklasy. "Dostaliśmy już od PZPN pismo zawierające listę kilku, podejrzanie, zdaniem Prokuratury, rozstrzygniętych spotkań. Zapoznałem się z nią, ale muszę nadmienić, że pełen obraz będziemy mieli dopiero po posiedzeniu Wydziału Dyscypliny. Do tego czasu nie będziemy zajmować stanowiska w tej sprawie, ponieważ prawnicy klubu będą mogli zobaczyć dokumenty dopiero trzy godziny przed rozpoczęciem posiedzenia. Po prostu nie możemy komentować czegoś, czego jeszcze nie widzieliśmy" - wyjaśnił Pietryszyn.

"Przede wszystkim zamierzamy złożyć w formie pisemnej obszerne wyjaśnienia. Albowiem jesteśmy otwarci na współpracę, nie mamy przecież nic do ukrycia. Tym bardziej, że osób, które mogły zhańbić nasz klub korupcyjnym procederem, nie ma już Zagłębiu. Chcę jednak zaznaczyć, że nie jedziemy na posiedzenie jak na wojnę. Będziemy jednak bronić dobrego imienia klubu. A jaki będzie tego efekt? Czas pokaże" - dodał Robert Pietryszyn.