Co się stało, że Robert Pietryszyn tak spokorniał, może nawet struchlał?
Gdyby pan zobaczył takie dokumenty jakie ja zobaczyłem, to by pan zrozumiał...
Ale wcześniej mówił pan co innego - bez względu na dowody, zawsze winny korupcji jest konkretny człowiek, a nie cały klub. Miały być procesy wytaczane PZPN, a może nawet odwołanie do Strasbourga. A teraz chce pan dobrowolnie poddać się karze...
A lepiej być skutecznym czy nieskutecznym? Ja uważam, że jako prezes swojego klubu będę bardziej skuteczny, jeśli dostosuję się do reguł gry. I właśnie to robię.
A może, po półtora roku działalności w piłce, jest pan już "jednym z nich"? Może już nie w głowie panu walka z wiatrakami?
Nadal w piłce przyjaciół nie mam i nie jestem członkiem żadnej grupy, jeśli o to panu chodzi. Po prostu jestem człowiekiem pragmatycznym i wiem, jaka jest moja rola. Zagłębie Lubin to część spółki akcyjnej. Rolą prezesa jest dbać o jej interes. Muszę robić wszystko, by dobra klubu były jak najmniej zagrożone. I mam nadzieję, że za tydzień - po orzeknięciu kar przez Wydział Dyscypliny -- okaże się, że mi się to udało. To będzie jeden z efektów mojej pracy. Tak jak wcześniej mistrzostwo Polski, budowa nowego stadionu, przemiana Zagłębia z prowincjonalnego klubiku w jeden z klubów pierwszej piątki w kraju, o których się pisze i mówi...
A co z tym Strasbourgiem? Rozumiem, że tak ciekawie zapowiadająca się wojna z PZPN to już nieaktualny scenariusz?
Gdzie to się wszystko skończy, to nie wiadomo. Na razie czekam na wyrok, który - mam nadzieję - będzie adekwatny do przewinień. Właśnie to słowo: "adekwatny" jest kluczowe dla naszych ewentualnych dalszych ruchów.
Każdy wyrok oznaczający brak Zagłębia w ekstraklasie będzie nieadekwatny?
Na posiedzeniu Wydziały Dyscypliny mieliśmy siedzieć godzinę, a siedzieliśmy chyba dwanaście godzin. Zaproponowaliśmy pewne rozwiązania, które nie brały się z niczego. Pokazaliśmy, jak ten klub wyglądał kiedyś, a jak wygląda dziś. A na koniec daliśmy sobie słowo honoru, że nie będziemy ujawniać szczegółów przed zakończeniem sprawy. I ja ich nie ujawnię. Chodzi o wyjątkowo delikatną kwestię - w zasadzie o być albo nie być dla Zagłębia w lidze.
Żeby nawet pan był taki tajemniczy...
Muszę. Niezręcznie się z tym czuję, język świerzbi, ale muszę...
A jeśli Wydział Dyscypliny orzeknie, że Zagłębie trzeba zdegradować do trzeciej ligi?
Proszę mi wybaczyć, ale wierzę w autorytet tego gremium.
Chyba od niedawna.
Ludzie się nawracają. Niedawno były Święta Bożego Narodzenia...
Z kolei Zbigniew Boniek w kwestii Widzewa prezentuje raczej poglądy w stylu "wczesnego Pietryszyna".
To znaczy, że ja dojrzałem. Problem pana Bońka polega na tym, że on jeszcze nie widział dokumentów z prokuratury, a ja tak.
Co teraz będzie z Zagłębiem? Czekacie z ruchami transferowymi na wyrok?
Nie, oddzieliliśmy te sprawy. Działamy normalnie, tak, jakby żadna tragedia nie miała nadejść. Jeśli - nie daj Boże - nadejdzie, to wtedy będziemy się martwić.