To już drugi raz odkładana jest decyzja w sprawie podejrzanych klubów. Pierwotnie wyroki miały zapaść w zeszły czwartek. Oba kluby zgłosiły chęć dobrowolnego poddania się karze. W kuluarach siedziby PZPN przy ulicy Miodowej w Warszawie szeptano, że zarówno Widzew jak i Zagłębie zostaną karnie zdegradowane - przypomina DZIENNIK.

Reklama

Tymczasem po wielogodzinnych naradach uchwalono tydzień przerwy w obradach. Te siedem dni miało służyć znalezieniu adekwatnych kar. Oba klubu złożyły bowiem własne propozycje, które niekoniecznie się członkom WD spodobały. Z kolei propozycja wydziału, któremu przewodniczy mecenas Michał Tomczak według klubów była zdecydowanie zbyt surowa.

"Czwartek był zawsze dla mnie bardzo ważnym dniem. Urodziłem się w czwartek i w ten dzień miałem też poznać jaka przyszlość czeka mój klub. Tymczasem okazało się, że muszę czekać do środy" - stara się przybrać żartobliwy ton prezes Zagłębia, Robert Pietryszyn.

W prasie pojawiały sie informacje, że członkowie wydziału owszem spotkają się, ale tym razem nie w siedzibie PZPN, ale we Wrocławiu. Miejscu nieprzypadkowym. To przecież właśnie tamtejsza prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie afery korupcyjnej. Pojawiały się sugestie, że posiedzenie odbędzie się z formalnym, lub być może trochę mniej formalnym, udziałem wrocławskich śledczych. Tymczasem informacja ta okazuje się albo zwykłą kaczką dziennikarską, albo jakąś grą ze strony członkow Wydziału Dyscypliny, którzy świadomie kolportowali taką plotkę.

W prokuraturze nikt nic na temat ewentualnego spotkania nie wie. Wygląda więc na to, że do żadnych konsultacji nie dojdzie. "Kiedyś padł pomysł byśmy sie spotkali z prokuratorami i ewentualnie przedyskutowali temat abolicji" - opowiada DZIENNIKOWI Tomczak. "Kar dla klubów nie mamy jednak zamiaru konsultować z prokuraturą. To jest nasza wewnętrzna sprawa" - dodaje.

Kolejny tydzień zwłoki ma oczywiście pozwolić ustalić ostateczną wersję kar dla klubów. "Nasza propozycja przez ten czas nie uległa diametralnym zmianom. To jest cały czas mniej więcej to samo, z czym przyjechaliśmy na pierwsze posiedzenie" - mówi Pietryszyn. "Dałem jednak słowo honoru, że nie będę się dzielił z prasą żadnymi szczegółami i chcę tego słowa dotrzymać" - zdradza.

Podobnie zresztą reaguje Tomczak: "Nie dam się namówić na żadne rozmowy na ten temat. Będę twardy jak skała. Kluby złożyły swoje propozycje, ale nie mogę powiedzieć, że jesteśmy bliżej lub dalej kompromisu" - przyznaje.

Reklama

Jak się udało dowiedzieć DZIENNIKOWI propozycja Zagłębia mówi o dwudziestu ujemnych punktach i sporej karze finansowej. Bardzo podobna jest propozycja Widzewa. W WD są jednak ludzie, którzy twardo obastają przy degradacji, stąd ta niemożliwość "spotkania się w połowie drogi" - jak to określił Tomczak.

Słychać jednak głosy, że obu klubom uda się jednak wyjąć głowy spod topora i degradacji nie będzie. Na korzyść klubów przemawia chęć do współpracy z wydziałem i prokuraturą oraz dobrowolnego poddania się karze i fakt, że w strukturach zarówno Widzewa jak i Zagłębia już dawno zrobiono czystki i wszystkich ludzi związanych z korupcją pogoniono. A jak wiele razy mówił Tomczak jednym z najważniejszych czynnikow jest "chęć oczyszczenia się".