Wszystko podobało się za to strzelcowi przepięknej bramki, Mariuszowi Lewandowskiemu. "Fajnie, że w naszej drużynie nie zawsze gole strzelają napastnicy. Odpowiada za to większa grupa zawodników i cieszę się, że to na mnie trafiło. Czasem - tak jak w meczu z Czechami - łatwiej gra się przeciwko trudnemu przeciwnikowi" - powiedział pomocnik Szachtara Donieck.
Jacek Bąk również docenił klasę rywali. "Graliśmy przeciwko zawodnikom wielkiego formatu, ale zupełnie nie odczułem, że to wielkie gwiazdy. Koller, Baros, Ujfalusi? Owszem, bardzo znane nazwiska, ale przy nas sobie nie pograli. Sądzę, że jesteśmy na jak najlepszej drodze, aby uzyskać dobra formę przed mistrzostwami Europy" - dodał polski stoper.
Mecz z Czechami był bardzo ważny dla Artura Wichniarka. Po czterech latach wrócił do kadry, ale zagrał tylko 45 minut. "Gdyby Ebi strzelił tego gola po moim podaniu, miałbym przynajmniej asystę. A tak muszę czekać na kolejną szansę. Nie mogę narzekac po tych 45 minutach, które rozegrałem, ale też nie mam powodu, aby popadać w euforię" - stwierdził "Król Artur".
Bohaterem był za to jego imiennik - Artur Boruc, który obronił karnego. "Podchodzimy do sparingów jak do meczów o punkty i to jest bardzo ważne. Nie chciałbym jednak urazić poprzedniego trenera Pawła Janasa. Wtedy też naprawdę bardzo się staraliśmy, tyle że nie zawsze wychodziło. Czy faulowałem Barosa? Chyba tak, ale co to ma teraz za znaczenie. Najważniejsze, że nie straciliśmy gola także po rzucie karnym" - podsumował bramkarz Celtiku Glasgow.
"Najważniejsze, że potrafimy w odpowiednim memencie skoczyć rywalowi do gardła. Wykorzystać jego słabości. Czuć w tym wszystkim piłkarskie cwaniactwo. A do tego poparte jest to coraz lepszym przygotowaniem. Na szóstego czerwca ten zespół będzie gotowy do prawdziwej bitwy z Niemcami" - dodał asystent Leo Beenhakkera, Bogusław Kaczmarek.