Wśród fanatyków Chelsea zawrzało, a cała sprawa z małego incydentu została rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów.

Piłkarz do dyplomatów nie należy i jego wyjaśnienie całej sytuacji przysporzyło mu więcej wrogów niż przyjaciół. A jak zajście tłumaczy Essien?

Reklama

Zawodnik mówi, że koszulkę otrzymał po wymianie - zamienił się z Emmanuelem Adebayorem, a potem podarował najlepszemu kumplowi.

No ale to nie kumpel, a Essien paradował w niej po Londynie. Piłkarz tłumaczy, że założył t-shirt Arsenalu, bo... nie chciał paradować nago. "Tamtego dnia zaczepiła nas jakaś dziewczyna i poprosiła o zdjęcie. Nie miałem na sobie żadnej koszulki, nie chciałem mieć nagiej klatki piersiowej na zdjęciu więc Eric [kolega piłkarza - przyp. dziennik.pl] pożyczył mi swoją koszulkę" - opowiada gracz "The Blues".

Kibice Chelsea wiedzą jednak swoje - piłkarzowi dużo lepiej byłoby w negliżu niż w barwach największego wroga.