"Wielu graczy mnie wspierało, ale jeśli numer jeden rankingu jest z tobą, to nie potrzebujesz nic więcej. Swym poparciem wywarł presję na władzach federacji tenisowej i być może przyspieszy to zamknięcie całej sprawy" - dodał rosyjski tenisista, co przytacza "Fakt".

Reklama

Od słynnej afery, której najpoważniejszy epizod miał miejsce podczas występu Dawidienki w turnieju ATP w Sopocie, Rosjanin przebywa pod baczną obserwacją światowych władz tenisowych.