Czy silny skład ma Legia? Chyba nie, bo gładko przegrała w Grodzisku, a w Polsce wszyscy ze współczuciem pochylają się nad warszawskim klubem, podzielając żal z powodu braku wzmocnień. Teoretycznie Legia jest jednak potęgą, bo regularnie grający w reprezentacji Jakub Wawrzyniak w Grodzisku nie pojawił się na boisku nawet na minutę. A przecież może grać zarówno z lewej strony obrony, jak i na środku defensywy, gdzie ustawia go Leo Beenhakker. Pierwszy mecz po rozpoczęciu rundy wiosennej legionista Wawrzyniak zagra więc przeciwko Estonii.

Reklama

"Czy tylko ja widzę te talenty w waszej lidze?" - pyta często Holender. I powołuje na zgrupowania takich zawodników, jakby chciał wszystkim udowodnić, że... naprawdę jest jedynym, który zauważa przydatność części zawodników dla kadry. Ba, kilku powołanych piłkarzy też było bardzo zdziwionych, gdy zostali zaproszeni na grudniowy wyjazd do Turcji i teraz do Wronek. Nie ma się zresztą co dziwić - przez półtora roku pracy w Polsce Beenhakker dał szanse występu w oficjalnych spotkaniach dokładnie 65 zawodnikom. W meczu z Estonią jako piłkarz numer 66 zagra zapewne Bartosz Fabiniak i będzie ósmym bramkarzem, na jakiego postawi Holender! Żeby mieć pełen obraz możemy jeszcze dodać Macieja Gostomskiego, który też grał u Leo Beenhakkera, ale tylko w nieoficjalnym spotkaniu przeciwko Antalyasporowi. Mniej zorientowanym trzeba wyjaśnić, dlaczego nie mają wielkich szans, by zobaczyć interwencje Gostomskiego w telewizji - 19-letni bramkarz Legii gra tylko w młodzieżowej ekstraklasie.

W oficjalnych meczach w 2007 roku zagrało aż 51 zawodników. Niektórzy nie mieli tego szczęścia - tacy piłkarze jak Szymon Pawłowski, Tomasz Nowak, czy Grzegorz Bonin wystąpili jedynie w nieoficjalnym spotkaniu w Antalyi. Teraz wrócili do ligowej rzeczywistości, w której muszą twardo walczyć o miejsce w podstawowych jedenastkach. Wspomniany Nowak z Kielc ma na to niezbyt duże szanse, Dawid Nowak z Bełchatowa po wyleczeniu kontuzji będzie musiał rywalizować z Carlosem Costly’m, a Łukasz Broź z Widzewa nie ma pewnego miejsca w słabej klubowej obronie. Klubowy kolega tego ostatniego Piotr Kuklis zaczął sobotni mecz na ławce. Nie cieszy się zaufaniem Marka Zuba, choć stawia na niego Beenhakker.

"Po prostu selekcjoner zadzwonił, żebym oszczędzał go na Estonię" - żartuje trener Widzewa. Trzyma się tej konwencji także po pytaniu, jak czuje się szkoleniowiec, który ma aż tylu kadrowiczów: "Dopóki ich liczba nie przekroczy dziesięciu, będę spokojny. Potem zacznie brakować ludzi na treningu... Mówiąc jednak poważnie: słowo 'kadrowicz' w przypadku części zawodników należy odbierać inaczej. Nie każdy powołany na konsultacje piłkarz należy od razu do futbolowej elity. Żaden z moich zawodników nie może powiedzeić, że jest pewniakiem Beenhakkera. Holender zwrócił na nich uwagę i zachęcił do jeszcze cięższej pracy. Gorzej jeśli któryś młody piłkarz pomyśli, że teraz liga jest dla niego za słaba, pensja za niska i powinien jak najszybciej wyjechać z kraju. Na szczęście moi zawodnicy mają pokorę" - zastrzega Zub. "Mam piłkarzy, którzy mu dorównują. Piotrek jest dobry, ale też robi błędy. Musi walczyć o miejsce w jedenastce" - wyjaśnia sprawę Kuklisa.

Reklama

Zub przyznaje, że powołania mobilizują dodatkowo jego zawodników. Z kadrowych nominacji cieszy się też Ryszard Wieczorek z Górnika (więcej reprezentantów niż zabrzanie i łodzianie, ma tylko Wisła Kraków). "Nie dajmy się zwariować. To, że Leo Beenhakker powołał kilku naszych zawodników, nie oznacza, że mamy zmieniać plany i grać o mistrza. U nas wszystko rozwija się harmonijnie, i piłkarze, i klub. Teraz mamy zająć miejsce w ósemce, a potem piąć się wyżej" - mówi Wieczorek.

Tego, że reprezentant Mariusz Pawelec nie zagrał nawet minuty nie uważa za dziwne. "Miałem wybór między Mariuszem a Michałem Pazdanem, też zaproszonym do Wronek. Muszę dobierać zawodników do konkretnego meczu. Pawelec i Pazdan mogą grać w przyszłości wspólnie, bo ten drugi nieźle się spisuje także jako defensywny pomocnik" - wyjaśnia DZIENNIKOWI Wieczorek.

Trener nie dziwi się powołaniom Beenhakkera. Wręcz przeciwnie, wskazuje już kolejnych potencjalnych reprezentantów z Zabrza. "Adam Danch, Mariusz Magiera, Dawid Jarka... Ostatnio zawsze gdy Holender przyjeżdża na nasz mecz, do klubu przychodzi potem jakieś nowe powołanie" - mówi Wieczorek.