Trochę historii

Kędzior zadebiutował w wyścigach w 1987 roku w klasie 50 cm3 na Simsonie. W tym pierwszym sezonie startów zdobył 1 punkt w klasyfikacji. Ale już w następnym roku w tej samej klasie wywalczył czwarte miejsce w Polsce. Jego talent zauważono i Tomek znalazł się w gronie 7 młodych zawodników, którym Polski Związek Motorowy przydzielił nieodpłatnie motocykle wyścigowe 250 cm3, produkowane wówczas w Polsce. Już w pierwszym sezonie startów w tej najszybszej wtedy w krajowych wyścigach klasie ukończył sezon na czwartej pozycji. W roku 1991 wywalczył tytuł wicemistrza Polski.

Reklama

Rok później wystartował w klasie Superbike na Kawasaki ZXR 750 RR. Początkowo był to seryjny motocykl, ale w następnym sezonie dysponował już maszyną przygotowaną w specyfikacji Superbike, którą przekazał mu kończący właśnie karierę jego trener i jednocześnie zawodnik Włodzimierz Kwas. Na tej maszynie zdobył swój pierwszy tytuł mistrza Polski i kolejne.

W 1996 roku Tomek Kędzior za własne zapracowane w warsztacie motocyklowym pieniądze wystartował w mistrzostwach Europy na torach Salzburgring, Monza i Most. W tym czasie za sprawą nowego promotora, firmy Polonia Cup, polskie wyścigi zaczęły się dynamicznie rozwijać. Z pomocą importera Kawasaki, Tomek stworzył pierwszy profesjonalny polski zespół wyścigowy. I na przygotowanym własnoręcznie w pełnej specyfikacji Superbike Kawasaki ZX-7R zaczął zdobywać kolejne tytuły mistrza Polski. Zgromadził ich w sumie sześć. Startował też za granicą, m. in. przez kilka lat w słynnym Pro Superbike czyli w Międzynarodowych Mistrzostwach Niemiec w klasie Superbike. W 2002 roku przesiadł się na Suzuki GSX-R 1000 i od tej chwili startował w klasie Superstock 1000.

Reklama

W 2001 roku Nick Yardley – szef brytyjskiego teamu Endurance Bikeshire Racing – zaprosił Tomka Kędziora do startu w 24-wyścigu w Oschersleben. W następnym sezonie Tomek stworzył team POLand POSITION. W sezonie 2004 zespół ten odniósł największy sukces w dotychczasowej historii polskich wyścigów – było to 2 miejsce w klasie Stocksport w słynnym 24-godzinnym wyścigu Le Mans.

"Niestety tak losy się potoczyły, że musiałem przestać jeździć" - mówi. "Ale cały czas ciągnęło mnie z powrotem na tor, niestety nie mogłem, jak już się wszystko wyklarowało to w zeszłym roku były problemy z zapleczem finansowym. W tym roku udało się pozyskać sponsora, firmę Creative i mogę wrócić z powrotem na tor. Jest to fajna zabawa i cały czas tak naprawdę wyścigi i jazda na torze to jest dla większości zawodników choroba i oni musza jeździć”

Co teraz?

Reklama

Obecnie Tomasz Kędzior startuje w barwach teamu Creative Honda Racing w zupełnie nowej dla siebie klasie Superstock 600. „Cieszę się, że mi się udaje wrócić do poprzedniej formy. Myślałem, że będzie trochę słabiej, ale jest dobrze, cały czas robię postępy” - mówi. „Wsiadłem na nowy motocykl, bo wcześniej jeździłem dużymi pojemnościami – 750 i 1000. Teraz jeżdżę 600, jest to dużo słabszy motocykl, całkiem inny styl jazdy, więc się uczę. W dodatku nigdy nie jeździłem Hondą, która bardzo dobrze się prowadzi po zakrętach. Co trening, co jazda poprawiam swoje błędy, jest coraz lepiej, coraz szybciej jeżdżę i mam nadzieję, że za chwilę będę stał na podium (co już się stało – przyp.red.) i walczył o pierwsze miejsce” – dodaje Kędzior.

„Cały fun jest z jazdy i najważniejsze jest, żeby jeździć, żeby to sprawiało przyjemność. Nie mam ciśnienia na wygrywanie. Chcę jeździć, to mi największą przyjemność sprawia i w tym się realizuję, że jestem na torze” - uważa Kędzior.

Na pytanie kogo typuje na zwycięzcę tegorocznego cyklu Wyścigowym Motocyklowych Mistrzostw Polski, odpowiada: „Ciężko powiedzieć. Głównym faworytem chyba jest Andrzej Chmielewski, który ma duże doświadczenie w ściganiu się w wyścigach międzynarodowych, startował 2 lata w cyklu mistrzostw Europy w klasie Stocksport 600. Drugim zawodnikiem jest Mateusz Stokłosa. Jest to młody zawodnik, młodszy od Andrzeja, ale z roku na rok robi coraz większe postępy. Obydwaj jeżdżą bardzo szybko i pewnie to między nimi się rozegra walka o tytuł mistrza Polski.” Ale zaraz też dodaje: „Nie ma przepaści między mną a nimi, więc będę się starał do nich dobić.”

A poza torem...

Tomek Kędzior jest też jednym z najlepszych w Polsce mechaników motocyklowych i wyścigowych. Od początku lat 90. pracował w dziale technicznym importera Kawasaki, prowadził własny serwis motocyklowy. Od 2002 roku tworzył serwis u największego polskiego dealera Suzuki. Przez parę ostatnich lat, gdy miał przerwę w startach, przygotowywał motocykle najlepszym zawodnikom.

Oprócz tego pracuje czasem jako kaskader. ”W 2001 roku pierwszy raz miałem do czynienia z filmem. W filmie „Młode Wilki ½” zagrałem scenkę na motocyklu i od tamtej pory Zbyszek Modej, który ma grupę kaskaderów, co jakiś czas zatrudnia do jakiegoś filmu, żeby dublować aktorów.”

Co daje więcej adrenaliny? „To są dwie różne rzeczy” – mówi Kędzior. „Film się rządzi swoimi prawa mi, można się przygotować, zrobić tak, żeby było bezpiecznie. Na torze jeździmy tak naprawdę na granicy praw fizyki. Nie kalkuluje się, żeby było bezpiecznie, tylko żeby było jak najszybciej. Tu jest o dużo większa adrenalina niż w filmie. Tam jest wszystko zaplanowane, ułożone i się robi co można, a tutaj jest wszystko w danej chwili, w czasie wyścigu – nie kalkuluje się tylko jedzie na wszystkie swoje możliwości.”

Kędzior jest żonaty i ma dwoje dzieci – Anię i Adasia. Jego żona Kasia również ściga się na motocyklu i robi to coraz skuteczniej.