Agnieszka Radwańska jest już w 4. rundzie paryskiego turnieju, ale coraz bardziej narzeka na zdrowie. Na jej nodze pojawił się nawet opatrunek. "Ogólnie jestem po prostu trochę zmęczona, ale to dlatego, że cały czas gram. Przed Paryżem byłam w Stambule, gdzie grałam cztery mecze. Teraz już trzy plus debel. Debla gramy, bo walczymy o awans na igrzyska do Pekinu. To ostatnia szansa, żebyśmy zagrały w jednej parze" - powiedziała "Gazecie Wyborczej".
Mecz z Cornet "Isia" ocenia jako trudniejszy niż poprzednie. "Myślałam, że Alize zagra agresywniej, że uderzenia będą bardziej płaskie. Tymczasem zaczęła grać na przerzut, czyli raczej długimi podkręcanymi piłkami. Dopiero potem się przystosowałam. Ale ostra walka trwała do końca. Szczególnie końcówka drugiego seta była trudna, bo ciężko było skończyć mecz" - oceniła spotkanie Radwańska.
O ćwierćfinał najlepsza polska tenisistka zagra z Jeleną Janković lub Dominiką Cibulkovą. "Zawodniczki na równym poziomie. Dla mnie Cibulkova wcale nie jest gorsza od Janković. To, że jedna jest trzecia na świecie, a druga nie, też nie ma znaczenia" - mówi.
Jednak największym problemem jest plan meczów. Radwańska zaledwnie kilkadziesiąt minut po spotkaniu z Cornet grała debla, któego nawet nie dokończono, gdyż zrobiło się zbyt ciemno.