"Ja wprawdzie boksowałem jako Niemiec, ale to były inne czasy. Wyjechałem z Polski ze względu na sytuację polityczną, zrobiłem to, co wielu naszych rodaków i nie żałuję. Tam miałem większe możliwości, zostałem zawodowym mistrzem świata, ale gdy tylko mogłem wrócić do kraju, od razu to zrobiłem. Dla moich najbliższych, kibiców, sąsiadów i pana woźnego ze szkoły" - wspomina Michalczewski.
"Tygrys", mimo że był idolem dla wielu Niemców, nie wahał się, by znów walczyć pod biało-czerwoną flagą - pisze "Fakt". Choć nie spodobało się to niemieckim fanom, pod koniec kariery wybrał Polskę i Mazurka Dąbrowskiego granego przed pojedynkami. Teraz śmieje się z pomysłu "Bilda".
"Widać, że Niemcom brakuje prawdziwych mistrzów sportu. W boksie kiepsko, nie mają już mnie, w piłce nożnej bramki strzelają im urodzeni w Polsce Klose i Podolski, a w Formule 1 chcieliby drugiego Schumachera. Jednak żaden z niemieckich kierowców tego im nie zagwarantuje. Kupiliby Kubicę za każde pieniądze, ale on nie ma takiej potrzeby, by zmieniać obywatelstwo" - podkreśla "Tygrys".
Nasi zachodni sąsiedzi i tak mają szczęście, że Kubica jeździ w niemieckim zespole. Dzięki temu po zwycięstwach Roberta, a będzie ich z pewnością coraz więcej, mogą wysłuchać swojego hymnu. Polak nie odejdzie tak szybko z BMW. Także w przyszłym sezonie ma być zawodnikiem tego teamu.
"Niech Niemcy się cieszą, że mają takiego kierowcę i dadzą mu porządną podwyżkę w przyszłym sezonie, bo niedługo dzięki niemu zdobędą mistrzostwo świata. Już paru Polaków, w tym ja, zrobiło im takie prezenty. I wystarczy. Następnego nie namówią na zmianę obywatelstwa, a jakby próbowali, to pamiętaj Robert, nie warto być Niemcem. W Polsce masz najlepszych kibiców pod słońcem, dla nich warto wygrywać!" - dodaje Michalczewski.