Jest pan rozczarowany utratą szans na mistrzostwo?
Powiem szczerze – nie będę rozpaczał. Byłem realistą, moje szanse i tak były bardzo małe. Przede mną w rankingu są dwaj kierowcy, do których tracę wiele punktów. Aby ich pokonać musiałbym dwa razy zająć co najmniej drugie miejsce, a i to mogłoby nie wystarczyć. Oni i tak musieliby nie kończyć wyścigów lub zdobywać bardzo mało punktów. Poza tym ostatnio nasze tempo nie pozwalało nam na osiąganie najlepszych rezultatów. Sytuacja była więc skomplikowana, nawet przed nieudanymi kwalifikacjami tutaj, w Chinach.

Reklama

Co się działo w z pana bolidem? Najlepiej prowadził się chyba dopiero w wyścigu? Problemy mieliśmy przez cały weekend. Nie potrafiliśmy poprawić balansu mojego auta. Już w piątek od pierwszych okrążeń coś było nie tak. We wszystkich treningach próbowaliśmy czegoś nowego, ale nie dawało to rezultatów. Przed kwalifikacją wprowadziliśmy kolejne zmiany, które zamiast poprawić, jeszcze pogorszyły sytuację. Nie było to najlepsze posunięcie, ale nie mieliśmy nic do stracenia. W czasówce samochód był bardzo podsterowny. Po prostu nie chciał skręcać, a na wyjściach z zakrętów brakowało trakcji tylnych kół.

A jak było w wyścigu?
Trochę lepiej. W pierwszej fazie byłem bardzo ciężki, więc nie było szans na dobre czasy. Podczas pierwszego pit stopu niestety przedobrzyliśmy. Zostawiliśmy z przodu te same, zużyte opony. To odbiło się negatywnie na czasach. Na drugie tankowanie zjechałem wcześniej, aby uniknąć problemów w razie neutralizacji i kłopotów, jakie miał Kovalainen (Finowi pękła opona). Założyliśmy miękkie opony i dopiero wtedy samochód zaczął prowadzić się całkiem nieźle.

Start był chyba udany, skoro nadrobił pan trzy pozycje, w tym dwie po błędzie rywali. Niestety kiedy Bourdais z Trullim się zderzyli, musiałem ich ominąć i straciłem kontakt z czołówką. Na pierwszym okrążeniu byłem bliski wyprzedzenia Vettela, ale on przyciął do krawędzi, musiałem odbić na zewnętrzną i w 14. zakręcie omal nie doszło do zderzenia. Nie zostawił mi miejsca, ale na szczęście nie straciłem więcej pozycji.

Mistrzostwo jest już poza zasięgiem. Jaki cel ma pan teraz?
Chcę utrzymać się w pierwszej trójce. I mam nadzieję, że mi się uda. Niestety walczę z kierowcami nie tylko innych ekip...

Jak podsumuje pan ten sezon?
Jestem zadowolony ze swojej jazdy. Najpierw nikt nie oczekiwał, że na początku sezonu będziemy aż tak silni. Ale po pierwszych trzech wyścigach nikt nie spodziewał się, że pod koniec sezonu dogoni nas zespół Toro Rosso. To pokazuje, że w Formule 1 wszystko może się zmienić bardzo szybko. Po prostu trzeba zawsze naciskać i nigdy nie wolno się poddawać. Jestem zadowolony z tego, co osiągnęliśmy, ale wciąż musimy walczyć, aby utrzymać się w pierwszej trójce mistrzostw świata.