Peugeot 307 WRC Leszka Kuzaja pędzi około 160 kilometrów na godzinę. Wypada z zakrętu, odbija się od latarni i uderza w grupę kibiców. Ludzie rzucają się na w stronę ofiar leżących na ziemi. Biegną w ich stronę żeby pomóc, ale dla jednego z nich jest już za późno. Zobacz nagranie świadka wypadku.

Reklama

p

26-letni kibic z Polski zginął na miejscu. Przez kolejne godziny w szpitalu Motol w Pradze trwała desperacka walka o życie 24-letniego Czecha. Mężczyzna niestety zmarł. Informację potwierdził w rozmowie z RMF FM Martin Holcat, zastępca dyrektora do spraw medycznych szpitala Motol w Pradze

Trzy osoby są poważnie ranne - wśród nich ośmioletnia dziewczynka, które ma połamane nogi. Do szpitala przewieziono ich helikopterem.

Leszek Kuzaj wypadł z trasy odcinka specjalnego czeskiego rajdu dokładnie o godzinie 7.52. Panowanie nad samochodem stracił na zakręcie i z impetem wjechał w grupę kibiców przyglądających się rywalizacji kierowców. Serwis sport.cz twierdzi, że polski kierowca najpierw uderzył w drzewo, a dopiero potem odbił się od niego i wpadł w ludzi.

Reklama

Czeska policja bada, czy kibice stali w dozwolonym miejscu podczas rajdu. Imprezę odwołano. Mundurowi przesłuchują polskiego rajdowca, który w Pradze prowadził auto peugeot 307 WRC. Według wstępnych informacji Kuzaj jechał z prędkością około 160 kilometrów na godzinę. Wypadł z trasy na odcinku specjalnym Reporyje - Cementarna.

Leszek Kuzaj rozmawiał z dziennikarzami "Wiadomości" TVP. "Doszło do tragedii" - mówił. "To co czuję, sam Bóg jeden wie. Jest mi przykro" - powiedział polski kierowca. Z trudem opanowywał emocje. Był wstrząśnięty tym, co stało się podczas rajdu.