O mijającym tygodniu Radwański chciałby jak najszybciej zapomnieć. Liczył, że jego córki podbiją australijskie korty, a tymczasem obydwie srogo go zawiodły. Agnieszka odpadła już w pierwszej rundzie, a młodsza Urszula swoją zakończyła przygodę z Australian Open jeszcze w eliminacjach.

Reklama

Nie same porażki bolą go jednak najbardziej, a styl, jaki w Melbourne zaprezentowały jego córki. "Pokazały 10 procent tego, co potrafią. Jeśli ktoś jest świetnie przygotowany do sezonu, a w tak ważnym turnieju jak Australian Open nie potrafi tego sprzedać, to musi boleć" - mówi "Przeglądowi Sportowemu" ojciec i trener naszych najlepszych tenisistek.

"Dlaczego przez trzy dni nie pokazywałem się na korcie i nie rozmawiałem z Agnieszką? Moja nieobecność była najlepszym wyjściem. Kiedy mnie nie ma, nie komentuję, panuje spokój. Wolałem rozegrać to w ten sposób. Zdawałem sobie sprawę, że zaraz po meczu mogę go zbyt ostro skomentować" - dodał Radwański.