Piłkarze Chelsea przed tygodniem niespodziewanie przegrali w lidze z Wigan (1:3), a w środę spadła na nich fala krytyki za słaby, choć zakończony zwycięstwem 1:0, mecz w Lidze Mistrzów z cypryjskim Apoelem Nikozja. Trener Carlo Ancelotti powiedział, że zwycięstwem nad Liverpoolem mogą odkupić wszystkie grzechy, a oni wzięli sobie te uwagi do serca.
"Porażka z Wigan to już przeszłość. Dziś pokonaliśmy jednego z konkurentów do tytułu mistrzowskiego. Przerwę na mecze drużyn narodowych spędzimy na pierwszym meczu w tabeli i to cieszy" - powiedział Didier Drogba. Pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej piłkarz wygrał rywalizację napastników z prowadzącym w klasyfikacji strzelców Premier League Hiszpanem Fernando Torresem z Liverpoolu, m.in. z powodu asyst przy obu bramkach.
W bramce "The Blues" dobrze spisał się Portugalczyk Hilario, który zastąpił pauzującego z powodu czerwonej kartki, jaką zobaczył przed tygodniem, Czecha Petra Cecha.
Chelsea o dwa punkty wyprzedza Manchester United, który w sobotę w szczęśliwych okolicznościach zremisował na Old Trafford z Sunderlandem. Gospodarze jeden punkt zapewnili sobie dopiero w trzeciej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry i to po samobójczym trafieniu Antona Ferdinanda. Tomasz Kuszczak, który zagrał w środę w meczu Ligi Mistrzów, w sobotę był rezerwowym.
Z ławki rezerwowych kanonadę kolegów z Arsenalu w spotkaniu z Blackburn (6:2) obserwował Wojciech Szczęsny. Po 31 minutach gry goście prowadzili ... 2:1. "Gdy nabierzemy rozpędu, a moi piłkarze uwierzą w swoje wielkie umiejętności, to ciężko ich zatrzymać. Z każdym golem gra sprawiała im coraz większą radość, stąd tak wysoki wynik" - przyznał trener Arsenalu Arsene Wenger, który w drużynie rywali wyróżnił... bramkarza Paula Robinsona.