ROBERT PIĄTEK: Do polskiej walki stulecia zostało niewiele ponad dwa tygodnie. Jak idą przygotowania głównych bohaterów?
ZIGGY ROZALSKI: Bardzo dobrze. Jestem w kontakcie z obydwoma obozami. Rozmawiałem z Samem Coloną, rozmawiałem z Andrzejem Gmitrukiem. Andrzej Gołota i Tomasz Adamek trenują aż miło. Jeśli obydwaj trenerzy mówią w ten sposób, to wszystko jest na dobrej drodze. Szykuje się wielki pojedynek.
A z samym Gołotą pan rozmawia?
Oczywiście. Przecież ja mu tę walkę załatwiłem.
Jednak w Warszawie Gołota rozpowiadał, że jest pan zwolniony, że teraz jego menedżerem będzie żona. Wyglądało na to, że ma do pana pretensje.
Żona? Ona nic nie robi, nie zna się na tym. Powtarzam, to moja walka. Nie wiem, o co Andrzej miałby mieć do mnie pretensje.
O to, że kiedyś był pan z nim, a teraz przeszedł do obozu jego rywala.
Ja oficjalnie jestem menedżerem Adamka, bo Gołota po swojej ostatniej walce w Chinach miał już nie walczyć. Andrzej nie może mieć do mnie żalu, bo i o co? O to, że załatwiłem mu duże pieniądze? Pojechałem do Big Bossa (Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu - przyp. red.), dogadaliśmy się. Powiem panu coś jeszcze. Według prawa boksu Adamek powinien dostać więcej pieniędzy za walkę, jakieś 70 procent do 30, bo jest mistrzem świata. Ja jednak powiedziałem: zróbmy podział po równo. Mariola (żona Gołoty - przyp. red.) mówiła, że Andrzej powinien dostać więcej. Odpowiedziałem: mam wielki szacunek dla Andrzeja, ale to Adamek jest mistrzem.
Ile więc obaj bokserzy zarobią na tej walce?
Dużo. Dostaną po 33 procent całości wpływów, a pozostałe 34 weźmie Polsat. Ja nie biorę nic. Chłopaki będą musieli ze swoich gaży zapłacić tylko swoim grupom promotorskim. Andrzej - Donowi Kingowi, a Tomek - Main Events. Prawdopodobnie będą to podobne kwoty, może Andrzej zapłaci trochę więcej, bo King ma kłopoty. Co prawda oni tam nic nie robią przy tej walce. Wszystko robimy z Marianem Kmitą - szefem sportu w Polsacie i Big Bossem, hotele, przeloty i całą resztę opłaca Polsat. King i Main Events dostaną więc pieniądze za darmo. Ale grzeczność tego wymagała.
A można prosić jakieś konkretne kwoty?
Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Powiem tylko, że Tomek jest zadowolony.
Pełny wywiad z Ziggym Rozalskim w czwartkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".