Włodarczyk na razie nie komentuje całego zajścia i nic nie mówi o motywach swojego desperackiego czynu. Bokser wysłał do znajomych dziennikarzy dwa krótkie sms-y. "Jest w miarę OK, ale nie jestem jeszcze w stanie rozmawiać", "Nie może być gorzej. Teraz już tylko lepiej" - napisał "Diablo".

Reklama

Niestety na tym koniec dobrych wiadomości. Okazuje się bowiem, że bokser niestety nie stosuje się do zaleceń lekarzy. W niedzielę podobno Włodarczyk był widziany na mieście. Te doniesienia bardzo rozsierdziły jego promotora.

"Sądziłem, że rodzina będzie miała większy wpływ na Krzyśka. Umowa z psychiatrą była taka, że opuszcza szpital, ale nie ma kontaktu z telefonem, komputerem i nie wychodzi z domu" - zdradza eurosport.pl Andrzej Wasilewski.