Faworytem bukmacherów jest "Szpila", ale mniej znany Kownacki nie uważa, że stoi na straconej pozycji.

Hala Nassau Coliseum powstała w 1972 roku i mieści się w Uniondale na Long Island, czyli dokładnie 31 km na Wschód od Nowego Jorku. Przez wiele lat służyła koszykarzom New York Nets oraz hokeistom New York Islanders, których barw bronił m.in. Mariusz Czerkawski, ale w jej ciekawej historii nie brakowało także pojedynków bokserskich. W czerwcu 1976 George Foreman rozprawił się tam z Joe Frazierem, a w marcu 1986 Mike Tyson w identyczny sposób potraktował Steve'a Zouski'ego. Na kolejną galę bokserską obiekt czekał... 31 lat. W sobotę głównym starciem Premier Boxing Champions będzie konfrontacja Omara Figueroy z Roberto Guerrero w wadze półśredniej, a jedną z dodatkowych atrakcji pojedynek Szpilki z Kownackim.

Reklama

Pięściarzy tych łączy kilka podobieństw. Obaj mają po 28 lat, pochodzą z Polski (Szpilka z Wieliczki, Kownacki z Konarzyc koło Łomży), a mieszkają obecnie w USA. Szpilka do walki przygotowywał się w Plex Gym w Houston w stanie Teksas pod okiem swojego trenera Ronniego Shieldsa, a Kownacki - po okresie spędzonym w Polsce, gdzie był sparingpartnerem Tomasza Adamka - szlifował formę według wskazówek Keitha Trimble'a, właściciela Bellmore Kickboxing MMA Gym na Long Island.

Obaj mają też dobre rekordy na zawodowych ringach - Kownacki, którego przydomek brzmi "BabyFace" odniósł komplet 15 zwycięstw (w tym 12 przez KO), a jego bardziej doświadczony rywal dotychczas triumfował 20-krotnie (w tym 15 razy przez nokaut) i poniósł dwie porażki. Obie przytrafiły się Szpilce w Nowym Jorku - w styczniu 2014 nie dał rady Bryantowi Jenningsowi w Madison Square Garden na Manhattanie, a dwa lata później uległ Deontayowi Wilderowi w Barclays Center na Brooklynie.

"Im dalej na wschód tym gorzej mu idzie" - żartobliwie skwitował to Kownacki. I dodał: "Dla mnie to dobry omen. Nie mam nic przeciwko temu, aby nowojorska klątwa Szpilki jeszcze potrwała".

Reklama

Faworytem walki, według bukmacherów nawet dość zdecydowanym, jest Szpilka. Za 100 dolarów postawionych na Kownackiego, w przypadku jego wygranej, grający może otrzymać 380.

Kownacki, który dwie ostatnie walki skończył już w drugiej rundzie, w wywiadach podkreślał, że zaatakuje Szpilkę i pośle go na deski. Ten z kolei odgryzał się mówiąc, że "BabyFace" jeszcze nigdy nie walczył na takim poziomie i z kimś, kto zadaje naprawdę potężne ciosy.

"Wracam na ring po półtora roku i jestem głodny zwycięstw" - odgrażał się na ostatniej konferencji prasowej w Nowym Jorku.

W przypadku niepowodzenia więcej do stracenia ma Szpilka, czego nie ukrywa jego trener Ronnie Shields.

"Jeśli Artur nie wygra to będzie oznaczać dla niego praktycznie koniec kariery" - przyznał bez ogródek.

Z kolei dla Kownackiego to ogromna okazja, aby wjechać na autostradę prowadzącą do ścisłej czołówki i - rzecz jasna - większych pieniędzy.

"Cieszę się, że Adam dostał taką szansę. Wiemy, ile możemy zyskać. Szykujemy się na wojnę" - zaznaczył jego szkoleniowiec.

Walka, którą w USA pokaże ogólnodostępny kanał FOX, elektryzuje Polaków nie tylko w USA. Wewnątrzkrajowy charakter bitwy sprawił, że zarówno Szpilka, jak i Kownacki nie awanturowali się na konferencjach, choć nie zabrakło kąśliwych komentarzy.

"Boks to sztuka, o czym ty nie masz pojęcia. Będziesz tańczyć tak, jak ci zagram w sobotę" - powiedział do rywala "Szpila", a ten spokojnie odparł: "Prywatnie nic do ciebie nie mam. Mam nadzieję, że po przegranej walce podasz mi rękę".