Czwarte podium BMW Sauber w czwartym wyścigu? Po tym, co zespół Roberta Kubicy prezentuje na początku sezonu, możliwe jest wszystko. W niedzielę Polak wystartuje w Grand Prix Hiszpanii na torze Catalunya pod Barceloną.

Reklama

Podstawowe pytanie brzmi: czy w Barcelonie wreszcie zaatakuje McLaren? Szef teamu Ron Dennis zapewnia, że tak. Już po Grand Prix Bahrajnu stwierdził, że BMW nie jest tak silne, jak wskazuje klasyfikacja (BMW Sauber jest liderem klasyfikacji konstruktorów). "Jedno jest pewne: McLaren nie jest tak słaby, jak może się wydawać po początku sezonu" - twierdzi Chinchero. "Przewaga BMW tym razem będzie mniejsza, jeżeli w ogóle kierowcom niemieckiego teamu uda się pokonać McLarena" - mówi na łamach DZIENNIKA.

Czy Kubica ma w Barcelonie szanse na swoje trzecie podium w sezonie (po Malezji i Bahrajnie)? "To jest bardzo możliwe. Rok temu BMW było trzecią siłą w F1, nie mogło zagrozić ani Ferrari, ani McLarenowi. Teraz może nawiącać z rywalami walkę w każdym wyścigu" - twierdzi Chinchero.

Udany początek sezonu był dla Polaka bardzo ważny. Kubica wreszcie jest zadowolony i pewny swego. Theissen twierdzi nawet, że jego kierowca stał się bardziej otwartym człowiekiem. "Rok temu Robert miał problemy. A jeżeli nie idzie ci w pracy, to nie możesz być w dobrym nastroju" - mówi Chinchero, który przyjaźni się z Polakiem i opisuje jego karierę od lat. "Robert był sfrustrowany. Dzisiaj wie, że może nawet wygrać wyścig. To zupełnie inna sytuacja" - dodaje.

Atmosferę podgrzewa szef BMW Sauber. Po trzech wyścigach sezonu Theissen stwierdził, że bolidy jego zespołu nie pokazały jeszcze całej mocy. Kubica ma nadzieję, że on i Heidfeld wydobędą maksimum ze swoich samochodów właśnie w Barcelonie. "Jeżeli to się uda, znowu będę walczył o czołowe lokaty" - mówi Polak.

Po Grand Prix Bahrajnu wszystkie zespoły po raz pierwszy od inauguracyjnego wyścigu wróciły do swoich fabryk. Inżynierowie wreszcie mieli czas, by popracować nad samochodami. Dlatego Hiszpania traktowana jest jak drugie otwarcie sezonu.

W ostatnich testach Ferrari brał udział siedmiokrotny mistrz świata F1 Michael Schumacher (odszedł na emeryturę po sezonie 2006). Teraz jest doradcą swojego byłego zespołu i okazjonalnie testuje bolid. "Ferrari ma przewagę, dlatego uważam, że Kimi Raikkonen i Felipe Massa są faworytami wyścigu w Barcelonie. Na tym, że w czołówce są teraz trzy zespoły, skorzysta na tym cała F1" - uważa Schumacher.

Reklama

Niezadowolony z takiej sytuacji jest za to dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso. Hiszpan w swoim Renault nie może walczyć o czołowe lokaty, dlatego znowu oznajmił, że po sezonie ma zamiar zmienić zespół. "Chcę samochodu, którym mógłbym wygrywać" - mówi Alonso.

W niedzielę w swojej ojczyźnie po raz pierwszy od lat nie ma żadnych szans na zwycięstwo.