Wytyczona w zatoce Marina trasa wygląda spektakularnie. W dzień na tle toru zobaczymy drapacze chmur i wiadukty, dziesiątki dźwigów z pobliskiego portu oraz potężne statki towarowe, które wychodzą w morze. Nad padokiem króluje wielki diabelski młyn, z którego widać panoramę miasta - miejsca, w którym, jak mówią miejscowi, wschód spotyka się z zachodem - "Przegląd Sportowy" nakreśla nam malowniczy obraz.
Pracownicy zespołów są zachwyceni. W nocy z czwartku na piątek w centrum miasta spotkać można było wiele znanych z padoku, roześmianych twarzy. Cały światek Formuły 1 funkcjonuje według zegara europejskiego. Wszyscy kładą się pomiędzy 4 a 6 rano, a wstają po południu. Dlatego w czwartek był czas na wypad w miasto i kilka piw. "Gdzie indziej moglibyśmy to zrobić? Musimy wprowadzić w F1 jeszcze więcej nocnych wyścigów!?" - żartował zaprzyjaźniony pracownik jednej z ekip.
>>>Trening pokazał, że będzie to wyścig grozy
Najbardziej rozpoznawalnym kierowcą w Singapurze musi być Lewis Hamilton, bowiem miasto jest zasypane jego podobiznami. Nawet na taksówkach często widuje się wielką nalepkę, na której na pierwszym planie są Hamilton oraz emerytowany już były dwukrotny mistrz świata Mika Hakkinen. Skąd taka kampania? Sponsor McLarena Johnnie Walker mocno promuje tutaj swoją akcję odpowiedzialnego picia alkoholu...