Z pana rozmowy radiowej z inżynierem wynikało, że pracowaliście nad tylnym zawieszeniem i balansem przedniej części nadwozia. To był chyba bardzo pracowity piątek?Robert Kubica: Jak każdy piątek. Było trochę więcej problemów niż zwykle z balansem bolidu, dlatego i pracy było sporo. Musieliśmy intensywniej testować, no ale pamiętajmy, że ograniczają nas limity czasowe i kilometrów. Trzeba też oszczędzać silnik. Ja już jeden straciłem w Malezji.

Reklama

>>>Fatalny dzień Kubicy. Polak na szarym końcu

Czy problem z balansem był spowodowany KERS-em. Jak ocenia pan pracę tego urządzenia w swoim bolidzie?
Niestety moja waga w połączeniu z wagą samochodu daje najlepszych efektów. Jestem w dużo gorszej sytuacji, niż pozostali, dużo lżejsi kierowcy. To jest duży kłopot. Teraz musimy zobaczyć czy jesteśmy w stanie go rozwiązać. W piątek warunki na torze też nie były moim sprzymierzeńcem. Przyczepność bardzo mała, opony też nie sprawowały się tak jak powinny.

Właśnie, zbulwersowany Fernando Alonso powiedział w czwartek, że wybór opon na Grand Prix Chin jest niedorzeczny. Zgadza się pan z Hiszpanem?
Moim zdaniem ktoś na siłę chce zrobić spektakl. Opony na ten weekend średnio się nadają do jazdy. Zresztą identyczna sytuacja miała miejsce w Australii, gdzie niektóre bolidy – także mój – wydawały się mocniejsze niż w rzeczywistości były. W takich okolicznościach wyścigi robią się ciekawsze. Cóż opony są takie jakie są i trzeba sobie dać z nimi radę. Dlatego tak ważny w tym momencie jest prawidłowy balans bolidu. Twarde ogumienie trudno się nagrzewa, a miękkie zbyt szybko zużywa. Tak więc trzeba pracować nad przyczepnością by chronić opony. Lepszy, bardziej przyczepny bolid mniej zużywa opony i lepiej się prowadzi. To wszystko idzie w parze, wszystko się łączy.

Reklama

>>>Kubica nie wie, czy będzie miał dyfuzor

Ma pan już sporo danych z dwóch treningów. Czego możemy spodziewać się po panu w dzisiejszych kwalifikacjach?
Cudów nie obiecuję. Będziemy walczyć, zobaczymy co się wydarzy.