Cztery punkty Nicka Heidfelda zdobyte dzięki wielkiemu szczęściu w Malezji oraz zerowy dorobek Polaka - tak słabe wyniki ekipy BMW Sauber po trzech wyścigach sezonu świadczą o kryzysie. Nie tak wygląda walka o mistrzostwo świata - pisze "Przegląd Sportowy".
>>>"Robert, nie płacz, zacznij jeździć"
Sytuacja BMW nie jest aż tak tragiczna, jak wskazują wyniki Grand Prix Chin, gdzie na fatalny weekend Kubicy i Heidfelda złożyło się sporo niesprzyjających okoliczności. "To były rezultaty poniżej naszych standardów" - podkreślił szef ekipy Mario Theissen, który wie, że jego kierowców i bolidy stać na więcej.
Niemiecki team prześladują też błędy, które w zeszłym roku kosztowały Kubicę szansę na mistrzostwo. W Chinach inżynierom zabrakło koncepcji na przygotowanie bolidu Polaka. Po nieudanej, desperackiej przygodzie z zamocowaniem KERS na treningach, w sobotę nikt nie potrafił już dostroić samochodu Kubicy.
>>>Robert Kubica boi się wiatru
Znacznie bardziej niepokojący jest fakt, że już na starcie nowego sezonu inżynierowie BMW przegrywają wyścig technologiczny. A to był główny powód, dla którego w zeszłym roku Robert nie stanął na podium mistrzostw świata.
Problemy zespołu szefowie tłumaczą zamieszaniem z podwójnymi dyfuzorami. Zespół Red Bull pokazał jednak, że nie potrzebuje ani tego urządzenia, ani nawet systemu KERS, aby na suchym torze nawiązać walkę z Brawn GP, a na mokrym pokonać całą stawkę. To, co potrafili osiągnąć inżynierowie średniej wielkości prywatnego teamu, personel potężnej fabrycznej ekipy powinien zrobić z zamkniętymi oczami.