Takie rzeczy nie zdarzają się często w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej na świecie. W czasie Grand Prix Europy doszło do kolizji dwóch kierowców zespołu BMW. Jadący na piątym miejscu Heidfeld wypchnął z toru czwartego Kubicę. Szefowie niemieckiego teamu nie mogli tego przemilczeć.
Są źli na Heidfelda. "Nie może dochodzić do takich zdarzeń. Gdyby nie pechowy wypadek na pierwszym zakręcie, prawdopodobnie znów nasz kierowca stałby na podium" - mówi Mario Theissen.
Heidfeld został wezwany przez szefa zespołu na dywanik. Ta rozmowa może się okazać kluczowa dla partnera Roberta Kubicy. Niemiec wciąż nie ma podpisanego kontraktu z BMW na kolejny sezon. Teraz nie wiadomo, czy zostanie on przedłużony. "Czeka nas poważna rozmowa" - zdradza "Super Expressowi" Theissen.
Nad Nickiem Heidfeldem zebrały się czarne chmury. Ale niemiecki kierowca sam jest sobie winien. Wszystko przez jego głupią i nieodpowiedzialną jazdę podczas ostatniego GP. Przez niego Robert Kubica stracił szansę na podium. Szef zespołu BMW jest wściekły na swojego zawodnika i wezwał go na na dywanik.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama