"Wszystko nie skończyłoby się tak tragicznie, gdyby ta bariera była inaczej zamontowana. Nie zadziałała jak należy. Ta banda nieszczęśliwie dostała się do samochodu. Doszukiwanie się powodów, dlaczego auto wpadło w poślizg jest troszeczkę śmieszne. Takie rzeczy się zdarzają" - mówił pilot Kubicy.
Pilot podkreśla, że Kubica nie jechał za szybko. "My nie mieliśmy w tym zakręcie jakiejś niebezpiecznej prędkości. Słyszałem, że mówi się, że jechaliśmy nawet 150 km/h. Moim zdaniem nasza prędkość nie dochodziła do 100 km/h" - zapewniał Gerber.
Pilot Kubicy wyjaśnił też dlaczego akcja ratunkowa trwała tak długo. "Na straż pożarną czekaliśmy około pól godziny, samo wycinanie trwało też około pól godziny, ale to dlatego ze konsultowano z lekarzami sposób wycięcia samochodu żeby nie spowodować poważniejszych obrażeń Roberta, dodatkowych obrażeń kręgosłupa" - mówił Gerber, który sam z wypadku wyszedł bez szwanku.