Hungaroring, gdzie kierowcy Formuły 1 będą rywalizować od piątku, to tor położony najbliżej Polski. Podróż z okolic Krakowa do Budapesztu zajmuje tylko kilka godzin.

Reklama

"Wiem, że na ten wyścig przyjeżdża wielu kibiców z Polski. W takiej sytuacji prowadzenie samochodu, który oryginalnie był bolidem Roberta, będzie dla mnie dodatkową motywacją" - mówi Heidfeld.

"Lubię tam jeździć i nieźle mi to wychodzi. Mam nadzieję, że w ten weekend będzie podobnie. Dwa razy stawałem na Hungaroringu na podium, więc mam miłe wspomnienia związane z tym miejscem" - dodaje Niemiec.

Trudno jednak oczekiwać, by tymi zapewnieniami zyskał sympatię polskich fanów F1. Po tym jak przyznał, że krótko po uzyskaniu informacji o wypadku naszego reprezentanta ucieszył się z możliwości zajęcia jego miejsca w zespole Lotus Renault, udawanie Roberta na niewiele mu się zda.

>>>Czytaj także: Legia odpadnie, Skorża straci pracę