Podczas Grand Prix Singapuru Francuz musiał do znudzenia odpowiadać na pytania o nazwiska kierowców, jakich będzie miał do dyspozycji w przyszłym sezonie.
"Za wcześnie na takie decyzje. Czekamy na deklarację Kubicy. Nie wiemy, czy da radę wrócić. Będziemy czekać na niego tak długo jak będzie to możliwe. W grę wchodzi nawet listopad. Musiałem wyznaczyć jakiś termin, bo przecież nie mamy czasu do Bożego Narodzenia" - powiedział Boullier, który niedawno określił koniec przyszłego miesiąca jako termin graniczny dla leczącego się zawodnika. W najbliższym czasie lekarze mają usunąć umieszczone pod skórą nogi i ręki Kubicy stabilizatory. Czekając na ten zabieg Robert ciągle ćwiczy, koncentrując się na odbudowie nie używanych od wypadku mięśni.
Boullier nie kryje, że zależy mu na powrocie naszego kierowcy do zespołu. Zatrudnieni przez team Lotus Renault zastępcy nie byli w stanie dorównać jego osiągnięciom. Doświadczony Nick Heidfeld nie pomagał w rozwoju samochodu, do tego rozczarował słabymi wynikami i został zwolniony w trakcie sezonu. A Bruno Senna, który zajął jego miejsce, na razie uczy się jazdy bolidem Formuły 1.
"Oczywiście mamy nadzieję, że Kubica do nas wróci. Bruno jest całkiem dobry i zainteresowany współpracą z nami, ale są też inni chętni" - zdradza Boullier. "Z tego co wiem Robert czuje się dobrze. Od wielu miesięcy bardzo ciężko pracuje. Teraz nadchodzi finał rehabilitacji. Musi sprawdzić, czy rzeczywiście wyzdrowiał. To są kwestie medyczne, trzeba być ostrożnym" - dodaje francuski inżynier.