"Na pierwszym zakręcie byłem pomiędzy Heidfeldem i Kovalainenem. Jeden wciskał się na lewo, drugi na prawo, a ja byłem pośrodku i nie było już dla mnie miejsca. Uszkodziłem przednie skrzydło. Później miałem mały problem z komunikacją, ponieważ chciałem zjechać na pit stop od razu po pierwszym okrążeniu, ale zjechałem dopiero na drugim. Wtedy dolaliśmy jeszcze paliwa, którego i tak mieliśmy już dużo na początku. Założyliśmy twarde opony, jednak czasy i prędkość były dosyć marne" - przyznał Polak.

Reklama

Przed sezonem szefowie BMW zapowiadali walkę o mistrzostwo. Jednak na razie zespoł spisuje się fatalnie. "Rewolucja nie jest potrzebna, trzeba spokojnie pracować, próbować się poprawić i tyle - zakończył Kubica.