Bryant jednak cały czas wierzył, że tego dokona. "W głębi serca liczyłem na lepszy występ" - powiedział po meczu z Golden State Warriors, w którym zakończyła się jego passa. Lakers wygrali 115:113, ale Kobe był niepocieszony. Marzył przynajmniej o dogonieniu legendarnego Chamberlaina.

Reklama

W sezonie 1961/62 Chamberlain w siedmiu kolejnych meczach pokonał granicę ponad 50 punktów. Od tamtej pory nikt nie zbliżył się do jego fenomenalnego osiągnięcia. Najbliższy był właśnie Bryant.

W spotkaniu przeciwko Warriors Bryant już po dziewięciu minutach miał aż 17 punktów na koncie. Później jednak zwolnił tempo. "Wziąłem sobie wolny dzień" - żartował po spotkaniu Kobe.

Bryant rozpoczął dobrą passę 16 marca. W meczu przeciwko Portland Trail Blazers zdobył 65 punktów, a następnie miał ich 50 z Minnesota Timberwolves, 60 z Memphis Grizzlies i ponownie 50 punktów z New Orleans Hornets.