Lakers w tym sezonie grają fatalnie na wyjazdach. Na obcych parkietach wygrali tylko jedno z ośmiu spotkań. W sobotę nie potrafili znaleźć sposobu na zespołowo grających koszykarzy Bucks. Aż sześciu podopiecznych Scotta Skilesa zapisało na swoim koncie co najmniej dziesięć punktów. Najwięcej - 23 - Drew Gooden. W zespole z "Miasta Aniołów" tradycyjnie pierwszoplanową postacią był Kobe Bryant - 27 pkt.
Nie wygląda to dobrze. Musimy usiąść z trenerem i zastanowić się, co trzeba zrobić, byśmy dobrze grali nie tylko u siebie - przyznał Bryant.
Zwykle drużyna, której skuteczność ledwie przekracza 36 procent, przegrywa spotkanie. Koszykarzom Phoenix Suns mimo rozregulowanych celowników udało się jednak w sobotę wygrać. We własnej hali pokonali Memphis Grizzlies 86:84. Dla drużyny "Słońc" trzynaście punktów zdobył Marcin Gortat, który miał też dwanaście zbiórek.
Gospodarze po dwóch kwartach prowadzili szesnastoma punktami, ale zafundowali swoim kibicom prawdziwy horror. Po przerwie przyjezdni z Memphis prezentowali się znacznie lepiej i systematycznie odrabiali stratę. Do remisu doprowadzili na niespełna półtorej minuty przed końcem spotkania. Ostatnie słowo należało do "Słońc". Zwycięstwo zapewniły im celne rzuty wolne Jareda Dudleya na 3,3 s przed ostatnią syreną.
Najwięcej punktów dla zwycięskiej ekipy zdobył Steve Nash - 21. Wśród gości na wyróżnienie zasługuje Hiszpan Marc Gasol - 18 pkt i 13 zbiórek.
W meczu dwóch najsłabszych drużyn obecnych rozgrywek koszykarze Charlotte Bobcats ulegli we własnej hali Washington Wizards 99:102, ponosząc ósmą porażkę z rzędu. Gości do zwycięstwa poprowadził duet JaVale McGee - Nick Young, którzy zdobyli odpowiednio 22 i 21 punktów.