Sukces przyszedł im jednak z najwyższym trudem. Bohaterem meczu okazał się pochodzący z Sudanu Luol Deng, który po nieudanym ataku C.J. Watsona, zablokowanego przez obrońcę Raptors Jamesa Johnsona, zebrał piłkę i dobił ją równo z końcową syreną. Sędziowie jeszcze przez chwilę analizowali akcję na wideo, zanim przyznali dwa punkty i zwycięstwo gospodarzom.
Dopisało nam szczęście, że mieliśmy jeszcze czas na zbiórkę. Nie byłem pewny, czy zdążyłem oddać rzut przed czasem - przyznał Deng.
Johnson, były zawodnik Bulls, rozegrał w sobotę przeciwko niedawnym kolegom bardzo dobrą partię. Zdobył 20 punktów, miał osiem zbiórek i cztery bloki (w tym ten, który mógł przesądzić o wygranej gości). Po spotkaniu nie krył jednak rozczarowania. "Zasłużyliśmy na zwycięstwo" - ocenił.
Dogrywka była potrzebna również w Houston, gdzie gospodarze ulegli obrońcom tytułu mistrzów NBA Dallas Mavericks 99:101. Na wysokości zadania stanął lider gości Niemiec Dirk Nowitzki, uzyskując 31 punktów, swój rekord sezonu pobił Shawn Marion - 15 zbiórek, a Brandan Wright zanotował siedem bloków, co jest jego najlepszym osiągnięciem w całej karierze w NBA.
Porażka Houston to dobra wiadomość dla odpoczywających w sobotę Phoenix Suns Marcina Gortata. Zespół z Teksasu bezpośrednio wyprzedza "Słońca" w tabeli Konferencji Wschodniej. Suns zajmują obecnie dziesiąte miejsce, a do play off awansuje osiem najlepszych drużyn.
W Nowym Jorku miejscowi Knicks gładko pokonali ekipę Detroit Pistons 101:79. Tyson Chandler uzyskał 15 punktów i zebrał 17 piłek dla gospodarzy, a Jeremy Lin dodał 13 oczek. Od czasu, gdy na ławce trenerskiej nowojorczyków zasiadł Mike D'Antoni, zespół gra jak odmieniony. Knicks wygrali sześć spotkań, ponosząc tylko jedną porażkę.