W regulaminowym czasie gry bliżsi sukcesu byli goście, którzy 11,4 s przed końcem, po dwóch celnych rzutach wolnych najskuteczniejszego na boisku LeBrona Jamesa (30 pkt), prowadzili 84:81. Miejscowym udało się jednak doprowadzić do remisu - 2,2 przed ostatnią syreną "za trzy" trafił rezerwowy C.J. Watson. Odpowiedź Dwyane'a Wade'a była nieskuteczna.

Reklama

W dogrywce gospodarze dominowali całkowicie, a rywale zdobyli tylko dwa punkty.

Wśród zwycięzców zawiódł najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu regularnego Derrick Rose, który trafił tylko jeden z 13 rzutów z gry i zakończył mecz z dorobkiem dwóch punktów. Najlepiej zaprezentował się natomiast Carlos Boozer - 19 pkt i 11 zbiórek.

Nie przejmuję się moimi statystykami, zresztą grałem dla zespołu, o czym świadczy osiem asyst. Po kontuzji nie jest mi łatwo złapać właściwy rytm, ale jestem pewny, że na play off zdążę. Ważne, że na mojej słabszej dyspozycji nie cierpią wyniki drużyny - powiedział po spotkaniu Rose.

Na trybunach hali United Center zasiadł komplet widzów - 23 015, a wśród nich był m.in. słynny koszykarz "Byków" i członek Galerii Sław NBA Scottie Pippen.

Po raz 41. w sezonie wygrała ekipa San Antonio Spurs. W czwartek pokonała w Memphis tamtejszych Grizzlies 107:97. Do sukcesu drugi obecnie zespół Zachodu poprowadził weteran Tim Duncan, który uzyskał 28 pkt (wyrównane najlepsze osiągnięcie w sezonie) i miał 12 zbiórek. Rudy Gay zdobył 19 pkt dla gospodarzy.

W środę we własnej hali przegraliśmy z Lakers i to mocno to przeżyliśmy. Bardzo szybko chcieliśmy wrócić na drogę zwycięstw. Mecz z Grizzlies był świetną okazją do poprawienia humorów, bo to trudny rywal. Takie wygrane smakują najlepiej - przyznał Argentyńczyk Manu Ginobili, który zdobył dla "Ostróg" 20 pkt, trafiając m.in. wszystkie 11 rzutów wolnych.