Chodzi o słowa Rodmana, które padły podczas wywiadu dla CNN przed jego wizytą w Korei Północnej. Były koszykarz powiedział wtedy, że uwięziony przez północnokoreański reżim misjonarz amerykańskiego pochodzenia Kenneth Bae "sam jest winien sytuacji, w której się znalazł".
Chciałem przeprosić za te słowa, biorę za nie pełną odpowiedzialność - oświadczył Dennis Rodman dodając, że w trakcie udzielania wywiadu był pod wpływem alkoholu i miał za sobą stresujący dzień.
Jego czwarta już wizyta w Pjongjangu wywołała w Stanach Zjednoczonych falę krytyki. Dennis Rodman stał się samozwańczym emisariuszem USA, nazywającym przywódcę komunistycznej Korei Kim Dzong Una "przyjacielem". Tym razem pojechał w odwiedziny, by złożyć mu życzenia urodzinowe. Zaśpiewał mu nawet "Happy Birthday" Rodman zabrał też ze sobą trzech innych byłych zawodników koszykarskiej ligi NBA.
Kim Dzong Un jest fanem koszykówki. Podobno szczególną sympatią darzy zespół Chicago Bulls, który odnosił największe sukcesy w latach 90. Rodman z zespołem "Byków" zdobył trzy tytuły mistrza NBA.
Amerykańska dyplomacja odcina się od kontaktów Rodmana z Kim Dzong Unem, podkreślając, że są to jego prywatne podróże.