Ojcem zwycięstwa Amerykanów był w niedzielę Klay Thompson, który zdobył 30 punktów, trafiając siedem "trójek". We francuskim zespole wyróżnili się Nando de Colo i Thomas Heurtel - po 18 pkt.

Drużyna trenera Mike'a Krzyzewskiego wygrała 50. spotkanie z rzędu w mistrzowskiej imprezie, do trzeciego kolejnego olimpijskiego złota brakuje jej trzech zwycięstw, ale styl jaki zaprezentowała w ostatnich meczach nie utwierdza w przekonaniu, że na igrzyskach w Rio nie można jej pokonać. Wcześniej Amerykanie wygrali z Australią 98:88 i Serbią 94:91.

Reklama

"Rzeczywiście, ostatnie trzy mecze były wyrównane jak na nasze standardy. Zwycięstwo jest zwycięstwem, ale musimy pomyśleć nad tym, jak zagrać lepiej, nie możemy być usatysfakcjonowani" - przyznał lider zespołu Kevin Durant, który dodał 17 pkt.

Paul George ocenił, że igrzyska w Rio to nie jest turniej, w którym Amerykanie będą zdecydowanie dominować.

"Utalentowani koszykarze są na całym świecie i przekonujemy się o tym właśnie tutaj. Dla nas najważniejsze to utrzymać patent na wygrywanie. Miewamy w meczach momenty dominacji, ale nie wypracowaliśmy sposobu, by grać tak przez pełne 40 minut" - analizował.

W trzeciej kwarcie niedzielnego spotkania, w której Thompson trafił aż pięć "trójek", zespół USA uzyskał bezpieczną, wydawało się, 16-punktową przewagę (78:62). Jednak Francuzi, wykorzystując słabą obronę rywali, w ostatniej odsłonie zmniejszyli straty do czterech punktów.

"Nie można panikować w żadnym meczu, bez względu na to, z kim grasz. Mamy doświadczonych graczy, jak Boris Diaw czy Tony Parker. Ja i Nando De Colo też gramy w tej drużynie już osiem, dziesięć lat" - powiedział występujący w lidze NBA Nicolas Batum.

Amerykanie czekają teraz na rywala w fazie pucharowej. Będzie nim czwarty zespół z niezwykle wyrównanej grupy B, w której szanse na awans do ćwierćfinału ma jeszcze każda z sześciu drużyn, a wszystko rozstrzygnie się w poniedziałkowej, ostatniej kolejce.