James miał fenomenalny mecz, ale zespół od początku spotkania był jakby w letargu. Rywale natomiast imponowali zaangażowaniem i nawet nie zdołaliśmy się do nich zbliżyć - ocenił Mike D'Antoni, trener Rockets.
Pelicans już po pierwszej kwarcie prowadzili 36:23, a później ich przewaga wzrosła nawet do 23 punktów. Najlepszy w ich szeregach był Solomon Hill - 30 punktów. Anthony Davis dołożył 24 pkt i 15 zbiórek.
Rockets z bilansem 47 zwycięstw i 22 porażek zajmują trzecie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Lepsze są ekipy Golden State Warriors (54-14) i San Antonio Spurs (52-15), które minionej nie grały.
Odpoczywali także najlepsi na wschodzie - Cleveland Cavaliers (45-22). Obrońcy tytułu minimalnie wyprzedzają koszykarzy Boston Celtics (44-25), którzy pokonali na wyjeździe Brooklyn Nets 98:95.
Trzecia jest drużyna Marcina Gortata - Washington Wizards (42-26). "Czarodzieje" we własnej hali wygrali z Chicago Bulls 112:107. Polski środkowy zdobył osiem punktów.
Minionej nocy wielkiej sztuki dokonał zespół Toronto Raptors (40-29). Gdy do końca wyjazdowego meczu z Detroit Pistons pozostawało 9.13 min, Kanadyjczycy przegrywali dziewięcioma punktami. Później pozwolili jednak rywalom zdobyć jeszcze tylko trzy punkty i wygrali 87:75.
Koszykarscy bogowie sprzyjają ci, kiedy grasz twardo. Długo mieliśmy problem ze skutecznością, ale zaangażowania nie można nam było odmówić. A gdy walczysz, zwykle przełamiesz niemoc - podkreślił trener Raptors Dwane Casey.