Po dwóch wyraźnych zwycięstwach "Wojowników" w Oakland, tym razem wynik pozostawał sprawą otwartą do samego końca. Czwarta kwarta zaczynała się przy pięciopunktowym prowadzeniu Cavaliers. Gospodarze przez większość czasu w ostatniej odsłonie utrzymywali niewielką przewagę, ale w końcówce kompletnie zawiedli.
Gdy do ostatniej syreny pozostawało 3.09 min, "Kawalerzyści" wygrywali 113:107. Swojego dorobku już jednak nie powiększyli. Nieskuteczni byli aż w ośmiu próbach.
Na niesamowitym poziomie znów zagrał LeBron James. 32-letni skrzydłowy Cavaliers na parkiecie przebywał aż 46 minut i zdobył 39 punktów. Do tego dołożył 11 zbiórek i dziewięć asyst. Świetny w ofensywie był także Kyrie Irving - 38 pkt, a trafiać zaczął również krytykowany wcześniej J.R. Smith, uzyskując 15 pkt dzięki pięciu celnym próbom zza łuku.
To wszystko okazało się jednak niewystarczające w obliczu gry Kevina Duranta, Klaya Thompsona i Stephena Curry'ego. Ich dorobek to odpowiednio, 31, 30 i 26 pkt. Łącznie trafili w 15 z 27 prób "za trzy".
Durant jest obecnie najpoważniejszym kandydatem do nagrody dla najbardziej wartościowego zawodnika finałów. W poprzednich meczach notował 38 i 33 pkt. Minionej nocy to on trafił z dystansu na 45,3 s przed końcem meczu, wyprowadzając Warriors na prowadzenie.
"Całe swoje życie trenuję takie rzuty" - powiedział zaraz po spotkaniu.
To było 15. z rzędu zwycięstwo Warriors w fazie play off. Takiego wyczynu żaden zespół nie dokonał wcześniej nie tylko w NBA, lecz także w trzech pozostałych amerykańskich ligach zawodowych - NFL, MLB i NHL.
W finale po raz trzeci z rzędu grają te same drużyny, co ma miejsce pierwszy raz w historii. W 2015 roku Warriors wygrali 4-2, a w kolejnym ulegli 3-4, choć prowadzili 3-1. Nikt wcześniej w decydującej serii nie zmarnował takiej przewagi. Rok temu w drużynie z Oakland nie było jednak jeszcze Duranta.
Mimo niesamowitego zwrotu wydarzeń z poprzedniego sezonu, tym razem tytuł dla "Wojowników" wydaje się przesądzony. Żadnej drużynie w NBA nie udało się wygrać serii w play off, jeśli przegrywała 0-3. Mecz numer cztery odbędzie się w nocy z piątku na sobotę, również w Cleveland.