Podróż do Teksasu nie udała się przeżywającym kryzys "Wojownikom" z Oakland. Po porażkach z Houston Rockets (86:107) i Dallas Mavericks (109:112) w niedzielę przegrali także w San Antonio.
W meczu zespołów, które w ostatnich 16 latach zdobywały najwięcej mistrzowskich pierścieni (Spurs - cztery, Warriors - trzy), obrońcy tytułu wystąpili bez kontuzjowanych Stephena Curry'ego i Draymonda Greena. Najskuteczniejsi w ich szeregach byli Kevin Durant i Klay Thompson, zdobywając 26 i 26 punktów. Spurs do zwycięstwa poprowadzili LaMarcus Aldridge - 24, DeMar DeRozan - 20 i Rudy Gay - 19.
Od 2014 roku, kiedy trener Steve Kerr zaczął pracować z zespołem Warriors, dopiero trzeci raz przegrał on trzy kolejne spotkania w lidze.
"Jesteśmy w trudnym okresie, ale sezon jest jeszcze długi. Przez ostatnie lata wszystko działo się jak we śnie. Teraz znaleźliśmy się w prawdziwej NBA. Sen się skończył i mamy do czynienia z rzeczywistymi przeciwnościami. Sami musimy się z tego wydostać" - powiedział szkoleniowiec po przegranej w San Antonio.
Warriors z bilansem (12-6) spadli na drugie miejsce w Konferencji Zachodniej. Na pierwsze awansowali Portland Trail Blazers (11-5) po zwycięstwie w Waszyngtonie nas Wizards 119:109. Damian Lillard zdobył dla gości 40 pkt, a CJ McCollum - 25. Najskuteczniejsi wśród gospodarzy byli John Wall - 24 i Kelly Oubre Jr - 19.
Po wyjazdowym zwycięstwie nad Minnesota Timberwolves 100:87 na trzecim miejscu w tej konferencji znaleźli się Memphis Grizzlies. Liderem ekipy z miasta Elvisa Presleya był środkowy Marc Gasol, który zdobył 26 punktów i miał 13 zbiórek. Hiszpan już w poprzednim spotkaniu Grizzlies został najlepiej zbierającym w historii klubu. W zespole "Leśnych Wilków" wyróżnił się rezerwowy rozgrywający Derrick Rose - 18.
Wydarzeniem niedzielnej serii spotkań był także powrót LeBrona Jamesa do Miami. W meczu przeciwko Heat, swojemu byłemu klubowi, z którym zdobył dwa pierwsze ze swoich trzech mistrzowskich tytułów, słynny koszykarz zdobył dla Los Angeles Lakers 51 punktów, a jego drużyna łatwo wygrała 113:97.
Trafiając z gry z ponad 61-procentową skutecznością "Król James" po raz 12. w karierze przekroczył barierę 50 punktów w meczu. Wspierali go Kentavious Caldwell-Pope - 19 i Kyle Kuzma - 15. W drużynie gospodarzy wyróżnili się Wayne Ellington - 19 oraz Josh Richardson i Tyler Johnson - po 17.
Lakers wygrali pięć z ostatnich sześciu spotkań i awansowali na siódme miejsce na Zachodzie.
W Konferencji Wschodniej prowadzą Toronto Raptors (13-4), przed Milwaukee Bucks (11-4) i Indiana Pacers (10-6).