Środkowy z Łodzi mecz rozpoczął w podstawowej piątce, a na parkiecie łącznie spędził 16 minut. Trafił trzy z czterech rzutów z gry, a oprócz sześciu punktów miał także cztery zbiórki i jeden blok. Popełnił jedną stratę i jeden faul.
Pierwsza połowa należała do Trail Blazers, którzy na przerwę schodzili prowadząc 58:45. Clippers jednak już w trzeciej kwarcie stratę z nawiązką odrobili. Natomiast w emocjonującej końcówce popisali się świetną grą w obronie. Na 1.53 min przed ostatnią syreną był remis 100:100, ale gospodarzom nie udało się już powiększyć dorobku. Spudłowali w tym czasie cztery rzuty.
"Wyszarpaliśmy to zwycięstwo i wyjątkowo mi się ono podoba. W pierwszej połowie nie mieliśmy żadnych atutów, a w drugiej nie zmieniło się nic poza tym, że graliśmy jeszcze twardziej" - powiedział trener Clippers Doc Rivers.
Jego podopieczni w całym meczu popełnili tylko cztery straty. Najlepszy był Tobias Harris, który zdobył 34 punkty i miał 11 zbiórek. Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Damian Lillard - 30 pkt.
Koszykarze z "Miasta Aniołów" kolejny mecz rozegrają w środę, we własnej hali z najsłabszymi na Zachodzie Phoenix Suns (4-15).
W Konferencji Wschodniej najlepsza jest ekipa Toronto Raptors (17-4). Kanadyjski klub minionej nocy wygrał piąty mecz z rzędu. We własnej hali pokonał Miami Heat 125:115.
Gospodarzy do triumfu poprowadził Kawhi Leonard - 29 pkt i 10 zbiórek. Przyjezdnym nie wystarczyła świetna gra Dwyane'a Wade'a. Blisko 37-letni koszykarz zaprezentował się jak za najlepszych lat, zdobywając 35 pkt.