Środkowy z Łodzi mecz rozpoczął w podstawowej piątce, a na parkiecie łącznie spędził 20 minut. Trafił dwa z pięciu rzutów z gry, a jego dorobek uzupełnia największa w meczu liczba 11 zbiórek, asysta i blok. Popełnił także jedną stratę i dwa faule.

Clippers wygrali każdą kwartę tego spotkania. Pierwszą kończyli z ośmiopunktowym prowadzeniem (34:26), które powiększali w kolejnych odsłonach.

Wśród zwycięzców najlepsi byli Włoch Danilo Gallinari i Tobias Harris, którzy zdobyli po 21 punktów, a zmieniający Gortata na pozycji środkowego Motrezl Harrell dodał 20 i 10 zb.

Reklama

Dla prowadzących na Zachodzie Nuggets była to najbardziej dotkliwa porażka w sezonie, przerywającą ich serię czterech zwycięstw z rzędu. Wcześniej nie przegrali żadnego spotkania różnicą większą niż 10 punktów.

W ekipie gości Serb Nicola Jokic zdobył 19 punktów, ale grał tylko 20 minut. W trzeciej kwarcie, przy prowadzeniu Clippers różnicą 11 punktów, został wykluczony z gry, gdy drugi raz skrytykował decyzję arbitrów.

Jamal Murray dodał dla gości 18 pkt. W punktach zdobytych spod kosza gospodarze wygrali 80:50.

"Osiemdziesiąt w arkuszu statystyk to liczba, do której nie przywykłem. Tylko, że rywale wygrywali z nami dryblingi, zbierali piłkę po każdym niecelnym rzucie. Dzisiaj nie byliśmy gotowi do rywalizacji na takim poziomie, na jakim powinniśmy" - powiedział trener Nuggets Michael Malone.

"O naszym zwycięstwie zadecydowało właściwe tempo gry od samego początku. Nigdy się nie zatrzymaliśmy, kontynuowaliśmy dobry rytm" - ocenił trener Clippers Doc Rivers.

Reklama

Koszykarze z "Miasta Aniołów" mają teraz bilans 19 zwycięstw oraz 13 porażek i w tabeli Konferencji Zachodniej zajmują szóste miejsce. Denver (21-10) pozostaje liderem, a taki sam dorobek mają Oklahoma City Thunder.

Trzecie miejsce (22-11) zajmują broniący tytułu Golden State Warriors, którzy wygrali we własnej hali z Dallas Mavericks 120:116. W ekipie mistrzów tradycyjnie wyróżnili się Kevin Durant - 29 pkt, 12 zb., osiem asyst i Stephen Curry - 22 oraz szwedzki skrzydłowy Jonas Jerebko, który zdobył 23 pkt i miał sześć zbiórek. Czołowymi strzelcami gości byli Wesley Matthews - 25 i Słoweniec Luka Doncic - 19, a środkowy DeAndre Jordan uzyskał 12 pkt i 23 zbiórki.

Porażki doznali w sobotę prowadzący na Wschodzie Toronto Raptors (25-10), który ulegli na wyjeździe trzeciemu zespołowi tej konferencji (22-12) Philadephia 76ers 101:126. Do zwycięstwa poprowadzili gospodarzy środkowy z Kamerunu Joel Embiid - 27 pkt i 11 zb., australijski rozgrywający Ben Simmons - 26 pkt, 12 zbiórek, osiem asyst oraz JJ Redick - 22 pkt. Najwięcej punktów dla pokonanych uzyskali Kameruńczyk Paul Siakam - 26 i Kyle Lowry - 20.

Aż trzy dogrywki były potrzebne do wyłonienia zwycięzcy spotkania w Waszyngtonie, gdzie miejscowi Wizards ostatecznie pokonali Phoenix Suns 149:146. Lider "Czarodziejów" Bradley Beal zanotował pierwszą w karierze triple-double - 40 pkt, 11 zb., 15 as., a wspierał go niezwykle skuteczny pod koszem 21-letni środkowy Thomas Bryant, który trafił wszystkie 14 rzutów z gry, uzyskując w sumie 31 pkt, a dodał do tego 13 zbiórek. W drużynie "Słońc" wyróżnili się Devin Booker - 33 i 14 as. oraz T.J. Warren - 28.