Gortat, który po raz 40. w tym sezonie znalazł się w podstawowej piątce Clippers, spędził na parkiecie 15,5 minuty. W tym czasie zdobył 10 punktów (trafił pięć z sześciu rzutów), miał pięć zbiórek i asystę. Zanotował też trzy straty.

Reklama

Tylko raz w tym sezonie polski środkowy zanotował większą zdobycz punktową. 13 listopada rzucił 12 "oczek", a jego drużyna pokonała wówczas po dogrywce Warriors 121:116.

Ekipa z Los Angeles wygrała pięć poprzednich meczów z Hawks. Poprzednio przegrała z tym rywalem 5 marca 2016 roku. W poniedziałek drużyna z Atlanty zanotowała pierwsze w sezonie zwycięstwo nad przeciwnikiem z Pacific Division.

Najlepiej spośród klubowych kolegów Gortata spisał się Tobias Harris, który miał 30 pkt, osiem zbiórek i siedem asyst. Z dobrej strony pokazał się także rezerwowy Lou Williams - 21 pkt, dziewięć asyst i trzy zbiórki.

Reklama

"Atlanta była lepiej przygotowana od nas i grała z większą siłą. Wyszli na to spotkanie z zamiarem odniesienia zwycięstwa. Można to było poczuć w trakcie meczu" - podkreślił trener zespołu z "Miasta Aniołów" Doc Rivers.

Jego podopieczni wygrali trzy poprzednie pojedynki w lidze. Z bilansem 28-23 zajmują ósme miejsce w Konferencji Zachodniej. Hawks są na 12. miejscu na Wschodzie (16-33).

W poniedziałek najlepiej po stronie gości spisali się Trae Young i John Collins, którzy zdobyli - odpowiednio - 26 i 22 pkt. Rezerwowy Alex Len dołożył 19 pkt i dziewięć zbiórek.

Reklama

W wyjściowym składzie tej ekipy nie było żadnego zawodnika, który miałby w NBA staż dłuższy niż sześć lat. Było w nich też dwóch debiutantów.

"Walczymy, zawsze jesteśmy skupieni na grze. Tego się oczekuje od drużyny składającej się z młodych graczy" - zaznaczył Len.

W zdecydowanie lepszych humorach w poniedziałek byli obrońcy tytułu, którzy pokonali na wyjeździe Indiana Pacers 132:100. Była to 11. z rzędu wygrana Warriors, w tym 10. z rzędu w hali rywala. Żaden inny zespół nie zanotował takiej serii w tym sezonie. Mistrzowie NBA dzięki temu zwycięstwu objęli prowadzenie w lidze (36-14).

Stephen Curry zdobył dla zespołu gości 26 pkt, z czego 23 w pierwszej połowie. Zanotował też sześć zbiórek i trzy asysty. DeMarcus Cousins, który rozgrywał dopiero piąte spotkanie w sezonie, dołożył 22 "oczka".

W składzie Warriors zabrakło Draymonda Greena. Gospodarze musieli zaś sobie radzić nie tylko bez Victora Oladipo, który nie wystąpi już do końca rozgrywek, ale także bez mającego problemy z plecami Tyreke Evansa.

Myles Turner zdobył dla Pacers 16 pkt, a Bojan Bogdanovic o jeden mniej. Ich zespół wygrał trzy poprzednie mecze we własnej hali.