Polska odniosła pierwsze zwycięstwo i zachowała szanse na awans do drugiej fazy eliminacji mistrzostw świata. Są one jednak minimalne, także dlatego, że w Tallinnie biało-czerwoni w piątek przegrali 71:75 i mają niekorzystny bilans meczów z tym rywalem.

Reklama

Podczas odgrywania hymnów Polacy trzymali w rękach ukraińską flagę, a następnie koszykarze obydwu drużyn stanęli razem trzymając w rękach baner z napisem „Stop the war”. Na trybunach powiewały flagi ukraińskie. W czasie meczu zbierano pieniądze i artykuły pierwszej potrzeby dla Ukraińców walczących z agresją Rosji.

Polacy rozpoczęli lekko zmienioną w porównaniu do pierwszego, piątkowego meczu w Tallinnie piątką z Marcelem Ponitką, Michałem Michalakiem, Michałem Sokołowskim, Aleksandrem Dziewą i Dominikiem Olejniczakiem zamiast Aleksandra Balcerowskiego.

Pierwsze punkty zdobył Michalak rzutem zza linii 6,75 m, ale kolejne już Estończycy, którzy byli skuteczni z dystansu i zdobywali też punkty po błędach Polaków. 21-letni Balcerowski, który wszedł na parkiet zastępując Olejniczka, w niespełna cztery minuty „złapał” trzy faule i trener Igor Milicic posadził go szybko na ławce rezerwowych. W połowie kwarty biało-czerwoni przegrywali 5:12, a w 7. minucie 5:17 i sztab szkoleniowy zmuszony był do wzięcia czasu. Po pierwszej kwarcie Polska nadal przegrywała 12:21.

W drugiej sygnał do odrabiania strat dał Jarosław Zyskowski, który zdobył 10 punktów, w tym osiem z rzędu. Pod koszem dobrze spisywał się Olejniczak i Polska w połowie kwarty przegrywała tylko 27:28. Biało-czerwoni nie potrafili sobie jednak poradzić z zatrzymaniem skrzydłowego Janariego Joesaara, na co dzień grającego w lidze niemieckiej, który na studiach w USA był zawodnikiem Ole Miss Rebels, tak jak polski środkowy Olejniczak. Estończyk był bezbłędny, nie pomylił się w żadnym z czterech rzutów z gry, w tym dwóch zza linii 6,75 m, oraz z wolnych. W sumie zdobył 12 pkt i miał dwa przechwyty. To po jego rzucie i stratach Polaków Estonia prowadziła 33:27 w 16. minucie. Po 20 minutach było 42:38 dla gości.

Reklama

Całą drugą połowę biało-czerwoni grali agresywnie w obronie i gonili rywali, ale tak jak dobra była defensywa, tak błędy w ataku powodowały, że odrabianie strat szło bardzo powoli. Na 25 sekund przed końcem trzeciej kwarty po rzutach jak zwykle walecznego Ponitki było 55:56, a akcja równo z końcową syreną Michalaka nie przyniosła już punktów Polsce.

Ostatnia kwarta to walka o każdy metr parkietu, piłkę. Pierwsze prowadzenie po długiej przerwie biało-czerwoni objęli w 31. minucie po rzucie Zyskowskiego - 57:56. Znakomicie pod koszem spisywał się Olejczniczak i to po jego akcjach Polska objęła najwyższe prowadzenie w spotkaniu 63:58 w 33. minucie. Gdyby trafił jeszcze dwa podkoszowe rzuty, końcówka byłaby zapewne spokojniejsza.

Tak jak w pierwszej połowie problemy Polakom sprawiał Joesaar, tak w drugiej skuteczny był Maik-Kalev Kotsar. Dwukrotnie trafił za trzy punkty równo z końcową syreną wyznaczającą rywalom czas w ataku. To po jego rzucie Estonia prowadziła 68:65 na niespełna trzy minuty przed końcem. Remis, a potem prowadzenie dały Polsce akcje Sokołowskiego i na tablicy pojawił się wynik 70:68.

Ostatnie sto sekund obfitowało w zwroty akcji. Blok Olejniczaka, dwie straty Jakuba Schenka i niecelny rzut, praktycznie bez obrony rywali Sokołowskiego za trzy punkty, który mógł dać upragnione pięciopunktowe zwycięstwo. W końcu ofensywny faul Estończyków na niespełna pół sekundy przed syreną. Ostatni rzut Michalaka zza linii 6,75 m też nie wpadł do kosza.

Polacy wygrali walkę pod tablicami 29:27 (w tym elemencie przegrali w Tallinnie 28:46), ale popełnili 21 strat i to była główna przyczyna tego, że nie udało się odrobić wszystkich strat z pierwszego meczu. W ostatnim czerwcowo-lipcowym okienku eliminacji biało-czerwoni będą musieli pokonać Izrael i Niemcy, by awansować do kolejnej rundy.

Polska - Estonia 70:68 (12:21, 26:21, 17:14, 15:12).

Polska: Michał Sokołowski 15, Jarosław Zyskowski 14, Dominik Olejniczak 11, Michał Michalak 8, Aleksander Dziewa 6, Marcel Ponitka 6, Aleksander Balcerowski 3, Jakub Schenk 3, Jakub Garbacz 2, Michał Kolenda 2.

Estonia: Maik-Kalev Kotsar 24, Janari Joesaar 14, Kaspar Treier 11, Siim-Sander Vene 7, Martin Dorbek 5, Joonas Riismaa 3, Kristjan Kitzing 2, Siim-Markus Post 2, Rauno Nurger 0, Henri Veesaar 0, Mart Rosenthal 0.