Presja związana z meczem w Lublinie nie paraliżuje, a mobilizuje. Jest jeszcze większa złość, taka pozytywnie motywująca. Wiemy, gdzie popełniliśmy błędy. Musimy skupić się na swojej grze, na jakości wykonywania poszczególnych elementów w całym meczu. Poprawić przede wszystkim walkę pod tablicami - powiedział Ponitka.

Reklama

Biało-czerwoni w 3. kolejce grupy D doznali trzeciej porażki i są jedyną drużyną bez zwycięstwa. Poniedziałkowy pojedynek z Estonią w Lublinie Polska musi wygrać i to większą różnicą punktów niż przegrała, by zachować szanse na awans do kolejnej fazy eliminacji.

Ponitka w Tallinie miał wiele udanych akcji w defensywie, zdobył sześć punktów, miał cztery asysty, trzy przechwyty i dwie zbiórki, ale biało-czerwoni przegrali walkę pod tablicami aż 28:46. W drugiej połowie odrabiali straty z pierwszej części, doprowadzili dwa razy do remisu (69:69 i 71:71) w kilkudziesięciu ostatnich sekundach, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

O przegranej nie zdecydowały ostatnie rzuty tylko cały mecz, a szczególnie obrona w pierwszej połowie, która wyglądała chaotycznie. Niestety popełnialiśmy błędy, ale wierzymy, że w Lublinie odrobimy straty i w końcu wygramy - podkreślił.

Jego zdaniem, ponowne spotkanie z tym samym rywalem w tak krótkim czasie ma swoje plusy.

Skupiam się tylko na meczu z Estonią. Znamy lepiej rywali, +na świeżo+, a nie tylko z analizy wideo. Oni też wiedzą o nas więcej, ale zawsze jest miejsce na drobne zmiany w taktyce, co zresztą robiliśmy już wcześniej. Skupiamy się wyłącznie na tym, co możemy poprawić w naszej grze - dodał 24-letni koszykarz, który na co dzień gra w rosyjskiej drużynie Parma Perm, ale na razie nie chce składać żadnych deklaracji dotyczących swojej przyszłości.