Rosjanka, „świadek koronny” w aferze dopingowej, uzyskała zgodę Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych na start w stolicy Holandii, gdyż jej rodzima federacja została zawieszona w prawach członka IAAF. W środę, trzy dni po 30. urodzinach, chciała je uczcić – jak zaznaczyła – dobrym biegiem na 800 m, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja.

Reklama

Do strefy (mix zone), gdzie czekali na nią dziennikarze, przyszła kulejąc, półtorej godziny po niedokończonym biegu. Tłum mediów wypełnił po brzegi niewielki namiot, przeznaczony na wywiady z uczestnikami mistrzostw. Stiepanowa nie powiedziała nic nowego. Odnosiła się natomiast do pytań bardziej osobistych, co czuje, czy nie żałuje ujawnienia procederu, czy nie boi się o swoje życie, itp.

Rosjanka podkreślała, że nie żałuje, źle się czuła z zatajaniem oszustwa i nie miała początkowo świadomości ani wiedzy, na jak ogromną skalę prowadzony jest ten proceder.

Jedni patrzą na mnie z pogardą, nazywają też Judaszem, inni dziękują, że zdobyłam się na odwagę, aby to wszystko ujawnić. Zawsze tak było i będzie, że prawda nie jest wygodna dla tych, co oszukują, chociaż ja też nie jestem bez winy – powiedziała Stiepanowa, za którą podąża ochroniarz, chociaż, jak wyjawiła, sama o to nie prosiła.