Barguil wyprzedził na finiszu towarzyszy ucieczki Kolumbijczyka Nairo Quintanę oraz Hiszpanów Alberto Contadora i Mikela Landę.
Ze stratą 1.39 dojechali do mety atakujący na ostatnim odcinku Brytyjczyk Simon Yates oraz Irlandczyk Daniel Martin, a osiem sekund za nimi przyjechała do mety grupka faworytów wyścigu przyprowadzona przez Kwiatkowskiego.
Polski kolarz wcześniej był bardzo aktywny, jechał w ucieczce z Barguilem i Quintaną, ścigając Contadora i Landę, ale został wycofany do pomocy liderowi swojej grupy Brytyjczykowi Chrisowi Froome'owi.
Po piątkowym etapie różnice czasowe w pierwszej czwórce nie uległy zmianie: Aru wyprzedza tylko o 6 sekund Froome'a, o 25 Francuza Romaina Bardeta oraz o 35 Kolumbijczyka Rigoberto Urana. Zmniejszyli straty do lidera kolejni zawodnicy: Landa, Martin, Yates, Quintana i Contador.
Barguil, jadący w koszulce najlepszego "górala", odniósł czwarte etapowe zwycięstwo dla Francji w tegorocznej edycji. Przedtem triumfowali Arnaud Demare w Vittel, Lilian Calmejane w Les Rousses oraz Romain Bardet w Peyragudes. Barguil już wcześniej miał na to szansę, ale w Chambery minimalnie wyprzedził go Uran.
Drugi etap w Pirenejach liczył tylko 101 km, ale na trasie znajdowały się trzy górskie premie pierwszej kategorii. 25-letni Bretończyk pilnował przede wszystkim, aby zdobyć na nich punkty. Zwycięstwo etapowe było dodatkową nagrodą.
"Miałem super nogi. Jak nigdy czułem wielką przyjemność z jazdy na rowerze" - mówił Barguil, który zaatakował krótko po starcie w Saint-Girons.
Do mety nie dojechał zmagający się od środy z kontuzją nadgarstka Jakob Fuglsang, główny pomocnik Aru w ekipie Astana. Duńczyk przed miesiącem wygrał próbę generalną przed Tour de France - Criterium du Dauphine.
W sobotę 14. etap poprowadzi z Blagnac do Rodez (181,5 km). Końcowe 570 metrów są bardzo strome (9,6 proc. nachylenia). Dwa lata temu zwyciężył tam Belg Greg Van Avermaet, wyprzedzając nieobecnego już w tegorocznej Wielkiej Pętli Słowaka Petera Sagana.